Dnia pierwszego Roch powziął myśl o tym, żeby zadośćuczynić wieczorowej porze i rozstawić trenażer. Jednak - jak się później okazało - to wcale takie łatwe nie było, o czym Roch przekonał się osobiście. Wszystko zaczęło się od porządków na ogródku; grabienie, wnoszenie, przenoszenie i na trenażer w garażu nie było już miejsca. Jednak Roch o tym nie wiedział albowiem był on w pracy. O skali problemu przekonał się jak tylko otworzył drzwi.
- "No tak, przekaz podprogowy" - Pomyślał widząc go w korytarzu.
Jednak rozwój wypadków, w tym zamówione jedzenie spowodowały to, że Roch nie mógł się poruszyć, nie wspominając o tym żeby cokolwiek podnieść, przynieść czy zmienić. Bo oponę trzeba założyć, przynieść rower, wszystko złączyć ze sobą i na koniec sprawdzić w instrukcji dlaczego to k*wa nie działa, a w zeszłym roku działało.
Koniec końców po wieczerzy Roch rozsiadł się i ani myślał się schylić bo jeszcze jedzenie mogłoby się ewakuować, a szkoda by było. Jednak Roch miał wizję jak trenażer przewraca się na dzieci albo zapięcie przytrzaskuje im palce i nie mógł tak zostawić tej sprawy. Więc jak przystało na dobrego tatę i przykładnego męża schował trenażer za kwiatkiem. Bezpieczeństwo przede wszystkim!
Roch pozdrawia Czytelników.
PS.
Spodziewajcie się kolejnych części.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz