• Status blogowo-garażowy

    Co jakiś czas Roch zagląda na bloga i trochę ogarnia rzeczy, takie jak aktualizacja, czy backup, ewentualnie odnowienie domeny / hostingu. Ogólnie chce wrócić do blogowania, ale jak już pisał wcześniej, teraz jest to trochę utrudnione. Głównym powodem jest oczywiście ogarnianie swojej nory (nazwy są różne, Roch może zrobi ankietę albo sam coś wymyśli). W

    Czytaj dalej

  • Jak to jest z tym blogiem?

    Ostatnia notka, a w zasadzie to cała aktywność, która zatrzymała się na 18 lipca 2025 roku. To wtedy Roch napisał ostatnią notkę i zaczęło się dziać. Działo się dużo, naprawdę dużo. W sumie to ciężko nawet zacząć w jakiś sposób, który porządkowałby to co od lipca się działo. W tej notce Roch postara się opisać

    Czytaj dalej

  • Jeździłem na rowerze. Bez telefonu.

    Ostatnio sporo czasu zajmuje Rochowi remontowanie piwnicy. Tak, w końcu zabrał się za swój „garażowy serwis rowerowy”, o którym już kilka razy wspominał, ale na tym się kończyło. Poza tym, że Roch grzebie w piwnicy, to jeszcze wyjeżdża. Z dzieciorami i Żonką oczywiście, a w wolnym czasie – którego ma ciągle za mało – jeździ

    Czytaj dalej

  • IGPSPORT BSC 200

    Prawdę mówiąc, ten wpis długo leżał w „szkicach”, bo Roch nie miał pomysłu, jak do niego podejść. Choć w sumie wiedział, jak ugryźć temat, to chciał trochę pokorzystać z urządzenia, zanim zacznie je zachwalać (lub krytykować). Do tej pory GPX-y nagrywał za pomocą Garmina Fenix 5 – całkiem fajnego zegarka, który sprawdza się zarówno w

    Czytaj dalej

  • Pustynia Błędowska

    Roch długo nie mógł wysiedzieć w miejscu, bo zaraz po powrocie z Lasów Lublinieckich zaczął planować kolejny wypad. Tym razem chciał pojechać w inną stronę i niekoniecznie znowu w lasy. Uruchomił Komoota i zaczął przeglądać kierunki, w które mógłby się udać. Finalnie padło – znowu – na południe, ale nie były to lasy. Było to

    Czytaj dalej

  • Lasy lublinieckie + staw Posmyk

    Ostatnio coś się Rocha trzymają lasy albo to Roch stara się trzymać w lesie. Trochę zasługi w tym ma niechęć do asfaltów, a trochę ostatnie trasy, które Roch planuje, albo znajduje, na Komoocie. Wcześniej Roch jeździł po lasach raciborskich, teraz dla odmiany pojechał bliżej, bo do Lublińca. Co prawda jeszcze nie rowerem, ale i to

    Czytaj dalej

  • Lasy rudzkie, pierwszy epicki wypad

    Od początku roku Roch jeździł — w zasadzie — tylko dookoła komina. Nie było dalszych wypadów, ale były spory serwis rowerowy, który upewnił Rocha w tym, że rower jest gotowy do epickich wypadów. Co prawda zostały jeszcze do wymiany opony, ale jeszcze „chwilę” muszą pojeździć stare gumy. Pisząc „chwilę” Roch ma na myśli kilka dni,

    Czytaj dalej

  • Nowy kask, nowy suport i nowy sezon

    Z tym nowym suportem to Roch trochę popłynął, bo nowy to on był dwa sezony temu, jak Roch kupował go w zaprzyjaźnionym Adventure i myślał, że od razu go wymieni, ale prowizorki są najtrwalsze, więc jeszcze dwa sezony przejeździł na rozwalonym suporcie. Poza tym rozleciał się kask, o którym Roch pisał wcześniej, czyli Abus Viantor

    Czytaj dalej

  • Wiosno! Przyjdź!

    Luty to trudny okres dla Rocha; po całkiem ciepłym styczniu przyszedł mróz i śnieg. I wszystkie plany Rocha związane z brakiem śniegu stopniały, podobnie jak ten śnieg, który padał i topniał, czasem nawet tego samego dnia. Rower poszedł w odstawkę, szczególnie że podziała się jeszcze jedna rzecz, która spowodowała, że Roch nie jeździł. Patrząc w

    Czytaj dalej

  • Rowerowy styczeń – taki nie za ciepły, nie za zimny

    Pierwszy rowerowy miesiąc przeszedł do historii. Roch obiecał sobie, że nie będzie robił żadnego podsumowania roku 2024, ale coraz bardziej go to męczy i może jednak przełamie się i usiądzie do tego tematu, ale równie dobrze może do tego nie dojść. Jednak podsumowanie stycznia 2025 jest całkiem prawdopodobne, bo pod względem rowerowym trochę się działo.

    Czytaj dalej

  • Kąpiele w błocie pośniegowym

    Pogoda lubi robić figle, ale czasem te figle są mocno irytujące. O ile w grudniu było całkiem dobrze i przewidywalnie, pewnie dlatego, że Roch nie jeździł wtedy na rowerze, to już styczeń zaczął grać Rochowi na nosie. Najpierw kontynuował całkiem dobrą pogodę z grudnia, potem spadł śnieg, a z nim temperatura, a potem znów wyszło…

  • Najważniejsze to dobrze zacząć rok

    Skoro Roch przywrócił bloga do życia, to wypada też na nim coś napisać. Okazja — do co najmniej kilku notek — właśnie się nadarzyła. To oczywiście Święta i Nowy Rok. Czas ubierania choinek, jedzenia sałatki jarzynowej, pierogów i barszczu z uszkami. To też czas na postanowienia, a jak wszyscy widzą, noworoczne postanowienia są nimi przez…

  • Reaktywacja bloga. Na poważnie

    W ostatnim czasie — to jest od jakiś 3 miesięcy — na blogu dużo się dzieje. I to wcale nie chodzi o wartościowe notki, ale o migrowanie, zamykanie, ponowne otwieranie i ponowne migrowanie. Wszystko przez to, że Roch nie mógł się zdecydować, w którym kierunku iść z blogiem. W sumie to nie wiedział to nic. Rower też poszedł w odstawkę, bo…

  • Walka z ogumieniem i nowy gadżet

    Od dłuższego czasu Roch nie pisał na blogu nic, bowiem musiał trochę przeorganizować całość blogowego świata, o czym pisał już w jednej z ostatnich notek: Ostatnie wakacje, pierwsza dziura w dętce i trochę zmian na blogu. I przez ten okres Roch cały czas walczył z dętką, a w sumie to już z całym kołem, które ciągle…

  • Projekt Dirt’23 skończony. I co dalej?

    Cały ten projekt Dirt’23 na początku wcale nie był projektem. Był luźnym zbiorem myśli i pomysłów jak można zagospodarować długie, zimowe wieczory, a przy okazji pokazać Bąbelkowi jak fajne jest składanie roweru. Zaczęło się od opowieści Rocha, o tym, jak sam składał sobie rowery — oczywiście to nie do końca tak było, że sam sobie składał,…

  • Ostatnie wakacje, pierwsza dziura w dętce i trochę zmian na blogu

    Wakacje, wakacje i po wakacjach; ale nie do końca, bo jedne wakacje się skończyły, a inne się zaczęły. Co prawda te szkolne wakacje się skończyły, ale Roch wraz z dzieciorami postanowił je przedłużyć i we wrześniu jeszcze raz pojechali na wakacje. Stąd też Roch ponownie było offline, choć w miejscu, w którym byli zasięg i…

  • Rowerowy weekend bez dzieci

    Rowerowe weekendy — przynajmniej dla Rocha — mają specyficzną cechę, a mianowicie są słabo udokumentowane. Poza śladem albo śladami GPS raczej ciężko jest Rochowi pochwalić się tym, gdzie był. Oczywiście, może napisać, że był tam i tam, ale zdjęć raczej mało robi. Wynika to z faktu, że woli on jeździć aniżeli zatrzymywać się co chwila i pstrykać widoczki.…

  • Lipiec, miesiąc offline

    Od czerwca Roch zapadł się pod ziemię — nie tylko pod względem bloga, ale również w swoich skromnych mediach społecznościowych przestał być aktywny. Wakacje, ktoś by pomyślał, pora idealna na rower. Dzień długi, ciepło a wręcz upalnie, bo lipiec rozpieścił nas słońcem i temperaturą do tego stopnia, że Roch na poważnie zaczął myśleć o klimatyzacji w domu —…

  • Konopiska Airstrip

    Przeszukując mapę — najczęściej na Komoot — Roch wynajduje różne dziwne miejsca, do których chciałby pojechać. Od dawna chodziło za nim jedno z takich miejsc. Zaczęło się od map Google, w którym też jest ono oznaczone, potem utrwaliło się ono w starym Locus Map, a teraz trafił na nie w niezastąpionym Komoot. Nie dość, że na każdej mapie…

  • Procesja do lasu i nad wodę

    Kolejny długi weekend zaczął się, co dobitnie widać w sklepach, bo półki opustoszały, jakby przerwa świąteczna trwała tydzień albo i nawet miesiąc. Jednak pomijając kwestie pustych półek i zakupów, pozostaje jeszcze jeden pozytywny aspekt świąt, czyli wolny dzień, a jeśli ktoś wziął urlop, to nawet długi weekend się z tego zrobi. Dla Rocha jednak to tylko…

  • Weekend bardzo wyprawowy

    Wypraw ciąg dalszy — i to nie byle jakich wypadów, bo poprzeczka znowu została podniesiona, ale jeśli chce się pojechać na dwudniową wyprawę pod namioty, to trzeba się rozwijać i wypuszczać coraz dalej. Tym razem Roch nie musiał nic kombinować, bo każdy chciał jechać na rower, zjeść zupę z termosu i napchać się bezkarnie słodkim i…

  • Trasa Poraj – Częstochowa na rowerze

    Czasem rowerowe życie zaskakuje i znienacka podpowiada dużo lepsze trasy, niż początkowo planowaliśmy. Podobnie było w ostatni weekend, kiedy planowali wypad do Tarnowskich Gór. Pojeździć po lesie i innych terenach, ale Rochowi nie bardzo to pasowało. Nie dlatego, że nie chciało mu się jechać do TG, ale dlatego, że trzeba byłoby jednak trochę jeździć po…