niedziela, 6 stycznia 2008

Przypowieść o siódmym dniu

Dnia siódmego Roch rzekł: odpoczywam dziś albowiem przez dni ostatnie tworzyłem intensywnie i tworzeniem tym zmęczony jestem. Zaprawdę powiadam Wam, że rozłożenie i złożenie roweru to bardzo męczące zajęcie. Powziął więc, Roch, decyzję męską i od rana w łożu swym, baldachimem osnutym, leżał i nic nie robił.

- Dlaczegóż to Rochu, synu mój pierworodny, nic nie robisz? - Zapytała Mama.
- Azaliż powiadam Ci kobieto, że zmęczony jestem i dziś jak ta dętka pusty jestem - Odpowiedział Roch.

Przeto każdy żak wie, że Bóg tworząc Świat też siódmy dzień na odpoczynek przeznaczył i oddawał się podziwianiu dzieła swego, które stworzył. I Roch tak postąpił.

Zbliżało się popołudnie, pora ta zarezerwowana dla jadła sytego. Roch zasiadł do stołu i począł konsumpcje, ale i ona zbyt męcząca była. Roch porzucił te doczesne sprawy i oddał się kontenplacji dzieła swojego, które przed Jego obliczem w pełnej krasie stało.

I tak mija Rochowi dzień siódmy, w którym to cieszy wzrok tym, co w pocie czoła stworzył, a co nazywa się rowerem.

Morał tej przypowieści jest prosty: Każdy ma swój siódmy dzień, albowiem człowiek to nie wielbłąd i odpoczywać musi (zgrabna trawestacja?).

Słowo od Redakcji Bloga: Wczorajszy post wykazał się lekką rozbieżnością treści z obrazem, co zostało uchwycone przez Stały by'WALEC. Otóż rama owszem była oblana wodą, aby Chłopaki z Adventure nie złapali jakieś egzotycznej choroby odkręcając korbę. Zdjęcie zostało wykonane po powrocie do domu, ale przed dokładnym umyciem ramy. Z tego podniecenia Roch wszystko pokręcił

sobota, 5 stycznia 2008

Prace nabrały tempa

Początkowo prace przy rowerze szły w umiarkowanym tempie, jednak dziś Roch postanowił przyśpieszyć, tak aby dotrzymać wszystkich terminów. Na pierwszy ogień poszła rama. Została wsadzona pod gorący prysznic, aby zmyćz niej błoto.

Potem Roch zapakował się do Megi i pojechał do Adventure, aby zdjąć korbę i, przy okazji, kupić kasetę i łańcuch. Kaseta została założona, łańcuch czeka na swoją kolej. Po powrocie do domu Roch zdjął blaty (zębatki) z korby umył je i skręcił ponownie. Umyte zostały hamulce, sztyca i inne rupiecie.

Rozpoczęło się składanie. Powoli cześć do części i rower nabierał rumieńców. Na chwilę obecną rower jest złożony w 90%. Pozostało jeszcze założyć nowe pancerze kupić przerzutkę przednią, bo stara się rozsypała po umyciu jej. Na koniec założony zostanie nowy łańcuch, chwyty i kierownica + rogi.

Na koniec zdjęcie ramy bez korby, ale z nową kasetą:

piątek, 4 stycznia 2008

Relacja z pola bitwy: przerzutka tylna

Po obiedzie Roch zabrał się za rozbieranie roweru. Tym razem do czyszczenia poszła tylna przerzutka, która była oblepiona błotem i smarem. Po odkręceniu przerzutki Roch złapał się za głowę. Kółeczek prowadzących nie było widać i ledwo się kręciły.

Pierwsza myśl, jaka naszła Rocha to wymiana przerzutki bo ta pewnie już dawno wyzionęła ducha. Jednak po zeskrobaniu grubej warstwy błota i smaru okazało się, że przerzutka nadaje się do daleszego użytku. W końcu co Shimano to Shimano.

Po oczyszczeniu i ponownym złożeniu Roch chciał zdjąć korbę, ale jego ściągacz był niekompatybilny, o czym już kiedyś pisał i od tego czasu nic się nie zmieniło. W najbliższym czasie Roch uda się do Adventure celem zdjęcia korby.

Na koniec zdjęcia wyczyszczonej przerzutki:


Na koniec Roch pozdrawia Wszystkich, a szczególnie Koyocika, który już nie będzie miał co robić z patyczkami w lesie (odnośnie przerzutki) ;)

czwartek, 3 stycznia 2008

Bo każdy ma coś z Kobiety

Proszę jaka światła myśl naszła Rocha całkiem niespodziewanie. Zrodziła się ona podczas wyprawy do sklepu Adventure, celem oddania reszty długu, który Roch niechcący zaciągnął wczoraj. Jako, że rower Rocha składowany jest w różnych miejscach pokoju, jako środek transportu ostała się Megi i, w ostateczności, buty.

Wychodząc z klatki Roch spojrzał na zapchany parking i doszedł do wniosku, że jak wyjedzie Megi z parkingu, to po powrocie będzie lekki problem ze znalezieniem miejsca do Jej zaparkowania. Pozostały buty jako środek transportu.

Lekki mrozik, ale iść trzeba. Po drodze Roch mijał znajomych, którzy robili wielkie oczy widząc go w cywilych ciuchach i bez roweru między nogami. Po dojściu do Adventure Roch oddał zaległe 10 zł i już chciał wychodzić, ale tak z pustymi rękoma to nie wypadało.

- Macie takie chwyty skręcane na końcach? - Zapytał Roch.
- Pewnie, że mamy. Chodź na dół - Odpowiedział Woj.

Po zejściu na poziom -1 sklepu Roch ujrzał wymarzone chwyty, ale jedne przykuły jego uwagę szczególnie.

- Ooo te są zacne i fajnie w dłoniach leżą - Zachwycił się Roch.
- Tu jeszcze mamy takie z Authora - Woj znalazł ostatnie.
- Nie, nie chcę innych. Te są moje - Roch odpowiedział.
- Ile płacę? - Zapytał Roch.
- Jak dla Ciebie to trzy dychy - Odpowiedział Woj.

Roch wyjął z portfela kasę i dokonał zakupu swoich wymarzonych chwytów. Wychodząc ze sklepu z chwytami w garści uśmiechał się pod nosem bo uświadomił sobie, że te chwyty to tak naprawdę nie są potrzebne, ale były tak ładne i tak kusiły Rocha, że nie mógł się powstrzymać.

Podobno Kobiety też tak mają, że jak zobaczą jakieś wymarzone pantofelki / ciżemki to są w stanie zrobić wszystko, aby je zdobyć. Jednak to tylko rozważania teoretyczne, ponieważ Roch nie jest ekspertem w tych sprawach co potwierdziły wydarzenia z ostatnich miesięcy.

Na zakończenie zdjęcie nowych chwytów Rocha:
W tle wycacany Bomberek

Roch pozdrawia Wszystkich.

środa, 2 stycznia 2008

Relacja z pola bitwy: etap pierwszy zakończony

Zgodnie z obietnicami Roch z samego rana zaniósł swojego Bomberka do Chłopaków z Adventure. Już na progu wzbudził ogólne poruszenie ze względu na dawne nie pokazywanie się sklepie.

- Oooooo Gusioo - Powiedział Woj.
- No to ja, jestem zgodnie z zapowiedziami - Uśmiechnął się Roch podając rękę Woj.
- Lookniesz mi do amorka? - Zapytał Roch.
- Pewnie, daj go - Powiedział Woj.
- I olej mi zmień bo ten pewnie zasyfiony po zimie - Powiedział Roch.

Powszechnie wiadomo, że odpowiednia mobilizacja powoduje, że praca idzie lepiej i szybciej. Roch wyjął z plecaka odpowiednią mobilizację w postaci Carlsbergów. Taki noworoczny aperitif do tego co już stało na półeczce.

- A to żeby praca Wam lepiej szła - Powiedział Roch.
- Ooo dzięki, dzięki - Powiedzieli.
- Wpadnij koło 1700 to będzie gotowy - Powiedział Woj.
- Spokojnie nie śpieszy się - Uspokajał Roch.
- I tak mamy remanent to nie ma co robić - Powiedział Woj.

****

Zgodnie z umową Roch zjawił się w sklepie o 1700, jednak wszyscy się zbierali. Rowery wyprowadzone, drzwi zamknięte.

- Spóźniłem się, kurna? - Zapytał Roch.
- Nie, spokojnie, mamy remanent i kończymy wcześniej - Odpowiedział Woj.
- Zaraz Ci go dam - Powiedział Woj otwierając drzwi.
- Stan jest idealny, zero otarć, ale dobrze, że olej wymieniłeś. Trochę syfu było - Ocenił stan Bomberka.
- Ile jestem winien? - Zapytał Roch.
- Eee jak dla Ciebie to sześć dych - Odpowiedział Woj.
- Oo akurat mam, proszę - Odpowiedział Roch wyjmując kieszonkowe.

Śmiało można napisać, że etap pierwszy remontu został zakończony. Amortyzator ma nowy olej i powietrze, jest czyściutki, wycacany, wychuchany. Dodatkowo trochę grosza zostało zaoszczędzone, a i stare znajomości odświeżone.

Pora rozpocząć etap drugi polegający na wyczyszczeniu całego roweru i ocenieniu stanu technicznego napędu, który jest tragiczny, ale tak to jest jak jeździ się po mieszance śniegu z solą.

Roch pozdrawia Wszystkich, na czele z Chłopakami z Adventure.

wtorek, 1 stycznia 2008

No i mamy Nowy Rok

Nastał Nowy Rok i trzeba było to jakoś uczcić. A jak można uczcić nadejście Nowego Roku? Oczywiście w siodle rowerowym pedałując radośnie i spoglądając na ludzi, którym syndrom dnia wczorajszego jeszcze dokucza. Roch pojechał na Repty przypuszczając, że nikogo tam nie spotka i będzie mógł swobodnie poszaleć na świeżo spadniętym śniegu.

Niestety. Tłum ludzi spacerował po zaśnieżonych alejkach, a w krzaczorach urzędowali Nordic Walkerzy (czy jak tam się nazywają), którzy widocznie zapomnieli nart bo kijki już mają. Tak więc z szaleństwa nici, ale rekreacyjna jazda jest jak najbardziej możliwa.

Przed wyjazdem Roch wyzerował licznik, tak aby wiedzieć kiedy stuknie mu 10 000km.

Dziś zrobił tylko 21km i w sumie ma .. 21km.

Jednak w styczniu planowany jest gruntowny przegląd roweru, a na pierwszy ogień idzie amortyzator, w którym jutro zostanie wymieniony olej i, przy okazji, powietrze. Później rower zostanie umyty, wymienione zostaną części, które pozwoliły się zużyć i będzie można ponownie wsiadać na rower.

Cała akcja nie powinna potrwać dłużej niż miesiąc, ale nie przejmujcie się - Roch w tym czasie będzie donosił, za pośrednictwem blogu, o postępie remontowym.

Roch pozdrawia Czytelników tych "starych" i tych nowych.