niedziela, 26 października 2008

Rower zbliża

Nie od dziś wiadomo, że rower zbliża ludzi, co prawda nie ma na to badań, ale Roch to wie i już. Potwierdzeniem tego niech będzie dzisiejsze wydarzenie, którego Roch był uczestnikiem. Początkowo nic nie zapowiadało takiego zwrotu akcji, wypad jak wypad najpierw Repty potem Dolomity i powrót miastem do domu.

Na światłach do Rocha dojechał kolarz, który zwyczajowo powiedział "siema", a Roch odpowiedział. Na pytanie dokąd to Roch pomyka odpowiedział, że do domu bo samemu to nudno jest, a mp3grajek ducha wyzionął. Owy kolarz zaproponował wspólny wypad na Świerklaniec bo jemu też nudno samemu. Roch nie mógł odmówić i wybrał się na Świerklaniec.

Tempo, o dziwo, w sam raz dla Rocha. Prędkość w okolicach 30km/h, częste zmiany, zero zmęczenia. Na Świerklańcu oczywiście rundka lanserska i na koniec wymiana telefonami. Bo okazuje się, że Roch znalazł idealnego, prawie bo to nie kolarka, towarzysza codziennych wypadów. Prawdopodobnie koniec samotnych wypadów.

W drodze powrotnej Roch przebrnął przez dwanaście funkcji swojego licznika i spojrzał na zegarek, który wskazał 1630. Roch przestraszył bo za chwile zastanie go zmrok, a do domu jeszcze kawałek. Kontrolnie wyjął telefon i spojrzał na zegarek, który wskazywał 1530.

Okazało się, że Roch nie przestawił zegarka w liczniku pomimo tego, że od kilku dni trąbi o zmianie czasu. Dobrze, że telefon sam się przestawia.

I tak zakończyła się rowerowa niedziela.

Roch pozdrawia Czytelników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz