Rower miał wolne, nie musiał dźwigać Rocha na siodełku swoim, nie musiał słuchać Rocha, nie musiał nic robić. Stał sobie w okolicach pokoju i lśnił kooltowścią swoją, a Roch w tym czasie bujał gdzieś między Tarnowskimi Górami, a Lublińcem. Został bowiem zaproszony na kawkę i nie sposób było odmówić pomimo tego, że Roch po kawce robi się senny i uległy.
W związku z tym pił herbatkę, po której nic mu nie jest. Po powrocie zjadł odgrzewany obiad i usnął ze zmęczenia. Później, gdy zapadł zmrok, Roch zajął się projektem tajny, a o którym pisze i pisze, a nic nie widać. Jak dobrze pójdzie to jutro Roch trawi płytkę, a jak nie pójdzie to zamawia płytkę w sklepie wraz z obudować i jednym mały, trudno dostępnym, scalaczkiem.
Tak czy inaczej Roch ma zajęcie na weekend, a rower będzie intensywnie ujeżdżany bo pogoda szykuje się zacna. A jutro znowu podróżowanie, tym razem do Chorzowa, więc gdyby jakaś fanka lub fan chciałby się spotkać to Roch chętnie się zapozna z czytelnikami i przyjmie słowa krytyki.
Roch pozdrawia Czytelników.
P.S: Wieczorku poezji Roch nie przewiduje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz