Znowu rower musiał ustąpić miejsca Megi, w której to dziś Roch woził swoje szacowne cztery litery. W związku z montażem nowej pompy wodnej trzeba było przejechać kilkadziesiąt kilometrów aby sprawdzić, czy nic nie cieknie i nie kapie. Roch pojechał do Lublińca i tak się tam zasiedział na kawce, że wrócił o zmroku.
Z pierwszych testów wynika, że wszystko działa, ale czy nic nie kapie to okaże się w poniedziałek, gdy Roch odpali Megi bo jutro choćby się waliło i paliło Roch idzie na rower. Bo trzeba dbać o kondycję i, przy okazji, stukać kilometry.
Tą krótką notką Roch kończy dzień i idzie spać bo zmęczony wybitnie.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz