Tak zwariowanego piątku Roch jeszcze nie miał. Na początek wizyta u mechanika i umówienie się na wymianę pompy wodnej, która zaczęła ciec, potem szybki - dosłownie - wyjazd do Chorzowa i powrót w ciągu godziny. No i Roch udał się do zaprzyjaźnionego PWiK i tam trochę odpoczął.
Gdy tak odpoczywał do kantorka weszła pani, która szukała urzędującego tam Tomka, ale go nie zastała. Był tylko Roch. Pani lekko się zasmuciła, ale Roch szybko zasugerował, że jeśli chodzi o komputer to chętnie pomoże szczególnie, że pamięta wszystkie hasła w firmie bo spędził tam trochę czasu.
Pani powiedziała, że chodzi o kawę, na co Roch powiedział, że w konsumpcji kawy też nie ma sobie równych. W miedzy czasie pojawił się Tomek i stwierdził, że Roch go godnie zastąpi w piciu kawki. Więc Roch udał się z nieznajomą do kuchni na kawkę. A dalszy ciąg to Roch zostawi dla siebie.
A popołudniu Roch poszedł na rower bo i pogoda dopisała i chęci, większe niż zawsze, były. Rowerem tym pojechał na Repty i tam już został. Liście pod kołami szumiały, czasem gałęzie wkręcały się w szprychy. Roch pstryknął kilka zdjęć i wrócił do domu. Zdjęcia jednak nie nadają się do publikowania.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz