Od rana Roch siedział w zaprzyjaźnionym PWiK, gdzie konsultował swój przyszły projekt ze swoim Guru, Mentorem i Przewodnikiem w świecie elektroniki. Okazało się, że pomysł skonstruowania zasilacza laboratoryjnego tak się spodobał, że Roch wytrawi dwie płytki zamiast jednej.
W nagrodę za pomysł dostał zepsuty zasilacz awaryjny, z którego wykręcił transformator potrzebny do zasilenia swojego projektu. Obudowa również została znaleziona i zamówiona więc można śmiało napisać, że Roch startuje ze swoim projektem. Ale mniejsza z elektroniką, pora na rower.
W związku z ochłodzeniem się powietrza Roch przeprosił się z kurtką, którą pierw musiał znaleźć. Nie było to wcale takie łatwe, ale po przewróceniu przepastnej szafy, w której są koła, jakiś stary widelec i kilka kluczy Roch znalazł upragnioną kurtkę. Przy okazji znalazł dawno poszukiwany przedmiot, co bardzo go ucieszyło.
Uzbrojony w kurtkę Roch wybył z domu. Jak zawsze wybył za późno, jakoś jeszcze jego wewnętrzny zegar nie potrafi się przestawić, i zdążył zaatakować tylko Repty, a i to nie całe. Powrót do domu w okolicach 1600 był konieczny ponieważ mgła Rocha zastała, a i dzień zbliżał się do końca.
Na zakończenie Roch informuje, że zanabył, drogą kupna, zestaw nowych akumulatorków przez co jego aparat ożył i zaczął pstrykać fotki. Dzięki temu już niedługo pojawią się nowe albumy i ogólnie blog jakby ożyje nie tylko za sprawą napięcia i natężenia, ale także w aspekcie duchowym. Wyszło, niechcący, filozoficznie.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz