poniedziałek, 1 grudnia 2008

Pogodowej rehabilitacji ciąg dalszy

Pogoda jakby się poprawiła tak sama z siebie. Roch nie odprawiał czarów, nie zbudował ołtarzyka i nie wbijał szpilek w chmurkę. Od wczoraj pogoda zrobiła się znośna, a dziś słupek rtęci wspiął się na dziesiąte piętro i nawet wróble olały karmni bo na polach mają lepszą stołówkę.

Roch wskoczył w rajtki i wybył na rower ćwiczyć łydki bo są rozchwytywane więc trzeba o nie dbać. Na początek pojechał na Pniowiec i stamtąd podskoczył na Repty. Początkowo nie chciał wjeżdżać do parku, ale cykloza wygrała i Roch wjechał w krzaki. Trochę się bał, że zaliczy przelot przez kierownicę, ale na szczęście nie natknął się na żadną dziurę.

Z Rept wrócił do domu bo zaczynało się ściemniać i dalsza jazda była bez sensowna.

Roch znowu zrobił 30km i trochę zbliżył się do upragnionych 10tyś km w jednym sezonie.

****
Ze spraw technicznych warto zaznaczyć, że Opera Team znowu daje ciała bo niby coś tam "optimize and configure", a na otwarcie albumu Roch czeka pół dnia i końca, tego albumu, nie widać. Cóż, kolejny powód, żeby 1 stycznia 2009 przywitać Bloggera, a pożegnać Operę.

Roch pozdrawia Czytelników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz