sobota, 7 lutego 2009

Chrzest bojowy

Pogoda dopisała, słupek rtęci wskazał 10°C więc nie można było nie iść na rower. Roch, wraz z Michałem, pojechali na Świerklaniec gdzie planowali polansować się, może nawet jakieś zdjęcie zrobić. Roch czuł, że stanie się coś wyjątkowego, ale w najgorszych snach nie przypuszczał, że stanie się najgorsze.


Początkowo Roch pozował do zdjęć, ale coś go niepokoiło. Zaczęło się od problemów z oderwaniem stopy od pedała, ale Roch tłumaczył to sobie tym, że dawno nie jeździł i zapomniało mu się. W końcu pojechali do centralnej części parku i wjechali pod schody tak żeby ludzie widzieli jak się jeździ. No i Roch pokazał jak się jeździ, a właściwie jak się upada bo nie zdążył wypiąć się z pedałów i koncertowo przydzwonił o podłoże.

Niestety nie zostało to uwiecznione bo Roch jak szybko upadł tak szybko powstał bo głupio tak leżeć i narzekać że boli prawa noga i prawa ręka. Ze Świerklańca wrócili do domu, a Roch na pocieszenie dostał piwko do wypicia bo trzeba było oblać pierwsze nie wypięcie się z pedałów.

Licznik wskazał 25 kilometrów co jest niezłym wynikiem.

Roch pozdrawia Czytelników.

4 komentarze:

  1. hahhahahahah , a ja tam byłem pifko piłem i widziałem jak Roch przydzwonił :D
    Roch chrzest przeszedł hahahhaha

    pozdrawiam
    Michał

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojć, współczuję... to musiało boleć... w życiu bym sobie takich nie zamontowała ;) Dziś u mnie niecałe 14km,ale zawsze to jakaś inauguracja sezonu. Nie wiem kiedy pojadę następnym razem,bo od jutra znów ochłodzenie.

    Czy to z prawej to rzeka? Jakoś tak jakby miała ochotę przerwać wał....

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę bolało, ale Roch żyje.

    To z prawej sztuczny zbiornik wodny, czy jakoś tak ;) dalej jest tama, ale w kadrze się nie zmieściła :)

    OdpowiedzUsuń