Pogoda dopisała, słupek rtęci wskazał 10°C więc nie można było nie iść na rower. Roch, wraz z Michałem, pojechali na Świerklaniec gdzie planowali polansować się, może nawet jakieś zdjęcie zrobić. Roch czuł, że stanie się coś wyjątkowego, ale w najgorszych snach nie przypuszczał, że stanie się najgorsze.
Początkowo Roch pozował do zdjęć, ale coś go niepokoiło. Zaczęło się od problemów z oderwaniem stopy od pedała, ale Roch tłumaczył to sobie tym, że dawno nie jeździł i zapomniało mu się. W końcu pojechali do centralnej części parku i wjechali pod schody tak żeby ludzie widzieli jak się jeździ. No i Roch pokazał jak się jeździ, a właściwie jak się upada bo nie zdążył wypiąć się z pedałów i koncertowo przydzwonił o podłoże.
Niestety nie zostało to uwiecznione bo Roch jak szybko upadł tak szybko powstał bo głupio tak leżeć i narzekać że boli prawa noga i prawa ręka. Ze Świerklańca wrócili do domu, a Roch na pocieszenie dostał piwko do wypicia bo trzeba było oblać pierwsze nie wypięcie się z pedałów.
Licznik wskazał 25 kilometrów co jest niezłym wynikiem.
Roch pozdrawia Czytelników.
hahhahahahah , a ja tam byłem pifko piłem i widziałem jak Roch przydzwonił :D
OdpowiedzUsuńRoch chrzest przeszedł hahahhaha
pozdrawiam
Michał
Ojć, współczuję... to musiało boleć... w życiu bym sobie takich nie zamontowała ;) Dziś u mnie niecałe 14km,ale zawsze to jakaś inauguracja sezonu. Nie wiem kiedy pojadę następnym razem,bo od jutra znów ochłodzenie.
OdpowiedzUsuńCzy to z prawej to rzeka? Jakoś tak jakby miała ochotę przerwać wał....
współczuję :(.
OdpowiedzUsuńTrochę bolało, ale Roch żyje.
OdpowiedzUsuńTo z prawej sztuczny zbiornik wodny, czy jakoś tak ;) dalej jest tama, ale w kadrze się nie zmieściła :)