Tytuł notki może trochę prowokować bo różnie można to interpretować, ale Roch faktycznie ciągnął kabla. Najpierw zdejmował izolacje, potem ekran, aż w końcu dobrał się kabla właściwego i jemu też zdjął izolację. Potem włożył w dziurkę i zalutował. Czynność tę powtórzył osiemnaście razy co oznaczało, że robił kabel RS232 do swojego robota żeby można było nim sterować za pomocą komputera.
Na zewnątrz koniec świata, śnieg sypie, wiatr wieje i o rowerze można zapomnieć. Pozostaje elektronika i wymyślanie coraz to nowych pochłaniaczy pieniędzy, ale koniec o elektronice bo jeszcze trzeba będzie zmienić nazwę bloga z powodu przewagi tematów lutowniczych nad rowerowymi.
Śniegofobia nadal nie pozawala Rochowi wyjść na rower, ale jak pogoda się poprawi to może jutro zrobi się jakiś malutki i skromniutki wypadzik na Repty, a może nawet kilka zdjęć uda się zrobić bo ostatnio coś Roch i w dziedzinie zdjęć opuścił się.
Roch pozdrawia Czytelników.
Niby nie mam śniegofobii ale dziś z domu nie wyszłam ;)
OdpowiedzUsuńJacek moze cza dac na tacę !!to przestanie padać ten śnieg
OdpowiedzUsuńChe mi sie jezdzic :S
Michał
Wątpię, czy taca jest połączona z osobą odpowiedzialną za opad śniegu.
OdpowiedzUsuńJa też chce jeździć :S
A ja jeździłem. Całe 1,5km :D
OdpowiedzUsuńProtestuję! Masz nie jeździć :P
OdpowiedzUsuń