Gdyby tak podliczyć wszystkie kalorie jakie Roch wchłonął od rana to wyszłoby na to, że musi na rowerze jeździć do 120 lat żeby dojść do jakiejś sensownej formy. Wszystko przez tłusty czwartek i pączki, które opanowały wszelkie zakamarki domu. Roch od rana podjadał, zajadał, uprawiał pączkowe skrytożerstwo, któremu chciał powiedzieć stanowcze NIE, ale zanim zdążył to wypowiedzieć już przeżuwał kolejnego pączka.
I tak przez cały dzień, bo jest taki dzień, w którym można poszaleć i przestać myśleć o tym, że kalorie zabijają kondycję Rocha, która i tak leży i kwiczy, a po tłustym czwartku będzie jeszcze gorzej.
Jedynym przerywnikiem był wypad w miasto do WKU, ale tam też pączki leżały i Roch dostał odruchu wymiotnego, a poza tym nie wziął książeczki wojskowej więc i tak nic by nie załatwiał.
Jednak wirtualnego pączka z Szanownymi Czytelnikami Roch sobie nie odmówi:
Roch pozdrawia Czytelników.
A ja mam od rana pączkowstręt. Jak na złość chce mi się kiszonki ;)
OdpowiedzUsuńNie mam pod ręką bo bym zrobił zdjęcie :D :D
OdpowiedzUsuńzjadłam wczoraj 3 1/2 pączka. O 3 pączki za dużo. Ile wsunął Roch?
OdpowiedzUsuńlavinka, chęć na kiszonki? hm.;)
Około 10 pączków Roch wsunął :)
OdpowiedzUsuń