środa, 11 lutego 2009

Żyje, to żyje!

Ostatni dzień walki ze sterownikiem robota, który w założeniach będzie grał, śpiewał, świecił, a może nawet uda się go złożyć do końca. Roch zalutował ostatnie części, w tym zakupiony stabilizator, używany opornik i złącze z odzysku. Po zakończonej pracy Roch zrobił sobie kawę i rozpoczął próbę uruchomienia lub, co bardziej prawdopodobne, zepsucia tego co przed chwilą zostało skończone.

Pierwszym poważnym problemem okazało się zrobienie zasilania, bo resztka przewodu gdzieś się zagubiła, ale Roch sięgnął do szuflady znalazł starą myszkę i obciął jej ogonek. Wszystko było przygotowane do hucznego uruchomienia urządzenia. Roch włożył wtyczkę do dziurki, a drugi koniec zamocował w zasilaczu. Pstryknął włącznik i urządzenie ożyło. Roch poczuł się jak Frankenstein i krzyczał It's alive. It's alive.

Wszystko to z powodu świecącej się diody power, która sygnalizowała, że prąd jest. Pozostałe trzy wymownie milczały, ale to normalne bo procesor nie był jeszcze zaprogramowany więc same 0xFFF (jedynki) nie wiele mogą zrobić.

Z uruchomienia powstał film, ale jak na złość Movie Maker odmówił współpracy i nie można było wstawić ładnych napisów i dlatego, przynajmniej na razie, film nie trafi na Tubę bo wersja reżyserska nie jest porywająca.

Roch pozdrawia Czytelników.

2 komentarze:

  1. Nawet jednej złamanej fotki? Nie uwierzę, dopóki nie zobaczę! ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekamy na dowody powstania nowego życia. Taki Roch junior się pojawił an świecie :D

    OdpowiedzUsuń