poniedziałek, 23 marca 2009

Dlaczego ostatni kawałek ciasta jest najsmaczniejszy?

Roch musiał pojechać do Sosnowca, wsiadł więc do samochodu, wziął GPS, wstukał adres i pojechał. Do Sosnowca jechać musiał bo konsultacje, bo takie tam inne zajawki, bo dawno nie widział budynku zwanego “żyletą”. Na miejscu Roch zaparkował samochód i wszedł do środka. Jak zawsze winda był na górze, a nie na dole, a czekanie, aż zjedzie nie miało sensu. Roch pokonywał kolejne piętra, mijając kolejne katedry, instytuty, aż w końcu wdrapał się na na czwarte piętro.

Podnosząc płuca, które wcześniej wypluł Roch zapukał do pokoju 418, ale zza drzwi wydobywała się tylko cisza. Po naciśnięciu klamki drzwi stawiły wymowny opór, co oznaczało, że nikogo nie ma. Roch postanowił poczekać, bo był umówiony na konsultacje i specjalnie po to jechał. W końcu się doczekał, wszedł, skonsultował, i wrócił do domu.

Pogoda nadal pod psem, wiatr, deszcz, zimno, jesiennie i depresyjnie. Roch siedział w domu, nie robił nic, poza drzemką, no i zjedzeniem reszty ciasta. Ostatni kawałek był najsmaczniejszy, ale dlaczego tak jest to najwięksi uczeni nie potrafią wyjaśnić. Zawsze ostatni kawałek smakuje tak, jak powinno smakować całe ciasto. Trochę filozofii na blogu też musi być.

A propos bloga to coraz mniej przypomina rowerowy, za co Roch przeprasza, ale chęć “pisania” jest silniejsza.

Roch pozdrawia Czytelników.

1 komentarz:

  1. Przecież rower jest. Może Roch czasem fotkę jego dorzucić - niech dwukołowiec pedalasty popozuje czasem, choćby i w kąciku stał.
    pozdrowienia dla cierpliwej dwukółki.

    OdpowiedzUsuń