wtorek, 17 marca 2009

Oporna przetwornica

Roch podjął się zadania niewykonalnego, taka elektroniczna mission impossible, czyli uruchomienia przetwornicy. Niczym agent Hunt, Roch starał się wykonać misję, ale oporna przetwornica zawsze znajdowała sposób żeby powiedzieć Rochowi "a weź ty mnie w emiter pocałuj, ty kolektorze". Jednak Roch nie poddawał się i nadal czynił czary nad upartą przetwornicą, a że deszcz ze śniegiem padał to całkowicie poświęcił się sprawie przetwornicy.

Niby nic trudnego podnieść 5V do 12V; dwie bramki NAND, kondensator, opornik, trzy tranzystory, dioda prostownicza i dwie diody Zennera i jest 12V. Jednak Roch zawsze ma pecha i wszystko się komplikuje. Z prostego układu zrobił się dwudniowy pożeracz czasu połączony ze stresorem. Wszystko sprawdzone, wymierzone, a nawet wymienione i nadal na wyjściu nie ma nawet zbliżonego napięcia. Na dziś Roch dał sobie spokój bo agresor się załączył i mogłoby się skończyć wyrzuceniem ustrojstwa za okno.

Nie ma to jak rower, w którym nic nie marudzi, nie protestuje, nie ma napięcia (także tego comiesięcznego). Odpowiednio wypieszczony rower odwdzięcza się Rochowi cudownymi doznaniami, wiatrem pod kaskiem i ładnymi widokami. A taka przetwornica? Szkoda słów...

Roch pozdrawia Czytelników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz