I nie dlatego, że Rocha coś kręci, rwie, strzyka, czy boli, ale dlatego, że zerwał się wiaterek, który “coś” przywieje. W dodatku niebo było zachmurzone i jakoś ogólnie było inaczej niż – na przykład – wczoraj, kiedy pogoda była super.
Bojąc się, że spadnie deszcz Roch pojechał, a właściwie próbował dojechać, do Świerklańca, ale pod parkiem zawrócił bo niebo zaczynało robić się granatowe i Roch nie chciał ryzykować powrotu w deszczu. Szybko zawrócił i pojechał do domu, co chwilę spoglądając w niebo, czy czasem nie jedzie za wolno.
Prognozy też nie są optymistyczne, ale i tak Roch najeździł się za wszystkie czasy więc jeden dzień deszczu jakoś przetrwa, szczególnie, ze lutownica już nie może się doczekać następnego lutowania, więc nudno nie będzie.
Roch pozdrawia Czytelników.
całą jesień i zimę byłam zdrowa a teraz przeziębiłam się :(
OdpowiedzUsuńTaka pogoda, niby ciepło, a przeziębienie czyha..
OdpowiedzUsuń