Roch wybrał się z Michałem na przejażdżkę do Świerklańca. Celem jednak był bunkier położony niedaleko Świerklańca. Jednak dojazd do bunkra był niemożliwy, bo dookoła były jakieś mokradła, bagna, a w każdym razie było mokro i ślisko. Zima, która już odeszła w niebyt, pozostawiła po sobie niespodziankę, która czasem bywa wkurzająca.
Jednak piknik i odpoczynek odbyły się nieopodal bunkra, na boisku w Wymysłowie. Z tego pikniku powstało zdjęcie, Rocha stającego na pniu drzewa, ale po dokładniejszych oględzinach nie nadaje się do opublikowania. Rubensowskie kształty Rocha powodują u niego zakłopotanie, ale to wszystko wina zimy, która nieoczekiwanie zaatakowała i nie chciała odpuścić, ale Roch pracuje nad figurą i niedługo będzie mógł się pochwalić efektami.
Ze Świerklańca Roch, z Michałem, pojechali na Chechło, odpocząć chwilę, posiedzieć nad wodą, sprawdzić, czy już są jakieś plażowiczki i odpocząć, bo droga była długa i ciężka. Wypad był bardzo udany, kilometrów wyszło 35, a więc norma została zachowana.
Roch pozdrawia Czytelników.
A ja proszę Rocha spoglądam na swoje opływowe kształty już nawet bez wstydu i co tam, że mąż nazywa mnie foczką :I. I nawet nie mogę powiedzieć, że pracuję nad figurą, bo gotując i robiąc zakupy jest to nad wyraz trudne.
OdpowiedzUsuńAleż foczka to bardzo pozytywne określenie! Nie który dziewczyny dałyby się zabić za foczkę! :-)
OdpowiedzUsuń