piątek, 24 kwietnia 2009

Inauguracja weekendu

W końcu udało się pojeździć z kimś żywym, a nie tylko wymyślonym przez Rocha towarzyszem, z którym zdarzało mu się rozmawiać. Celem wypadu były Dolomity, ale wcześniej Roch zaliczył był Świerklaniec, bo trzeba było się rozgrzać, a że początek weekendu to i trzeba było się najeździć.

Po przerwie, na sprawdzenie poczty i zjedzenie jakiegoś lunchu Roch wybrał się z Michałem na Dolomity. Tam oczywiście ludzi pełno, jakby był to jakiś nadmorski kurort, w którym turyści zażywają odpoczynku, spacerują i odpoczywają. Urok Dolomitów, jako miejsca “dzikiego” i przez turystów nie odkrytego już dawno się skończyła, teraz królują tam ludzie na quadach i bezmyślni ludzie, którzy zostawiają po sobie tony śmieci, robią tyle hałasu, że nawet wiewiórki uciekły.

Coraz mniej jest miejsc, w których można spokojnie pojeździć na rowerze, nie martwiąc się, że jakiś ćwierć mózg na quadzie spróbuje zmierzyć się z rowerzystą, albo jakiś turysta nie zostawi roweru na środku ścieżki, bo taki akurat ma kaprys.

Rowerzysta to gatunek na wyginięciu, musi – w poszukiwaniu bezpiecznych tras – jeździć coraz dalej, a nawet na Jurze, o której Roch marzy, pojawiają się spacerowicze. Tak więc niedługo Roch – i inni rowerzyści – będą gatunkiem na wyginięciu, znanym tylko z opowieści lub z Bloga Rowerowego.

Roch pozdrawia Czytelników.

5 komentarzy:

  1. haaaa roch co innego mówił o quadach , przynajmniej tak słyszałem
    hahaaahha

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, trzeba odkryć niezbadane uroczyska, ale drogi tam mogą być trudne.

    OdpowiedzUsuń
  3. oczywiście że trudne, ale trzeba stawiać coraz wyższe cele :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rochu, musisz wiecej zdjec zamieszczać :D niech czytający wiedzą jaki fajny jest śląsk :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Roch, o tych quadach, to żartował. W życiu jego majestat nie spocznie na tym diabelskim wynalazku :)

    OdpowiedzUsuń