Początkowo założenie nowego maiło zostać zlecone “fachowcowi”, ale ów fachowiec zażądał astronomicznej kwoty za podłączenie sześciu drucików. Roch postanowił, że sam podłączy i sam sobie zapłaci. Po chwili zabawy z miernikiem Roch znalazł masę, czy kluczowy element, od którego zależy najwięcej. Później z górki, czerwony to dzwonek, żółty głośnik, pomarańczowy mikrofon, brązowy otwieranie i gotowe. Panu “fachowcowi” dziękujemy.
Po podłączeniu Roch doszedł do wniosku, że choroba zwana elektroniką na coś się przydała. Poza tym, że Roch składa robota to jeszcze potrafi przeczytać schemat elektryczny, że o posługiwaniu się miernikiem nie wspomni.
****
Przyszła pora na rower, z Aliną oczywiście, jednak Roch nie miał ochoty wbijać się kask, koszulki i całą otoczkę rowerową. Dlatego kask został w domu, koszulka “cywilna” i już można zauważyć pierwsze ślady opalenizny na Rochu.
Z Aliną Roch pojechał na Dolomity i Repty. Na Reptach zaliczyli trasę zeszłorocznych zawodów i wrócili na Dolomity. Jednak Rochowi skończyło się picie i powoli usychał. Z pomocą przyszła Alina, która pokazała Rochowi wododajny hydrant, który zlokalizowany był przy straży pożarnej. Roch odżył, a i wziął zapas wody na powrót do domu.
Fajnie jeździ się z kimś żywym, a jeszcze fajniej z Aliną.
Roch pozdrawia Czytelników.
Roch to ma fach w ręku! Wszak teraz to są wszędzie druciki i jakaś masa :).
OdpowiedzUsuńmiłego pedałowania w duecie :)
Dzięki, choć pogada znacząco się zepsuła :(
OdpowiedzUsuń