Roch, jak każda istota posiadająca co najmniej jedną żywą komórkę, stara się ewoluować, nabierać coraz to nowych umiejętności. Dziś postanowił, że zabawi się z zasilaczem, czyli żywym napięciem 230V, które radośnie płynie sobie w gniazdku. Przeróbka zasilacza polegała na wymianie transformatora i wymianie stabilizatora, tak aby zejść z 12V na 5V, które są Rochowi niezbędnie potrzebne.
Na początek Roch musiał przerobić transformator bo drucik był przylutowany w innym miejscu. Roch oderwał drucik, począł za niego ciągnąć, aż go urwał.
- Nic się nie stało – Pomyślał Roch.
I oderwał drucik z innego miejsca i przylutował do odczepu. Całość złożył, skręcił i włożył do gniazdka. Nie wierząc samemu sobie Roch posłużył się listwą z własnymi bezpiecznikami, tak żeby nie pozbawić osiedla prądu. Po włożeniu zasilacza do gniazda, listwa umarła definitywnie, a podobno wytrzyma wszystko. Producent kłamał, zasilacz Rocha przerósł listwę.
Okazało się, że pociągnięcie drucika z innej części tego samego uzwojenia to nie był dobry pomysł, bo listwa nadaje się kosza, a transformator ładnie się stopił i trafił na półkę z napisem “Ofiary Rocha”. Na szybko trzeba było znaleźć innego ochotnika. Roch w rupieciach znalazł podobny transformator, trochę słabszy, ale na bezrybiu i rak ryba więc szybko przelutował drucik, zalutował transformator, skręcił obudowę i włożył do gniazdka, uprzednio odłączając lodówkę, telewizor, komputer i inne sprzęty, za które mógł zostać eksmitowany z domu.
Próba numer dwa przeszła pomyślnie, nic się nie spaliło, a zasilacz działa, teraz trzeba go sprawdzić pod obciążeniem, czy aby nie jest za słaby. Nauczka z dzisiejszej lekcji jest taka: w transformatorze nie każdy drucik nadaje się do zalutowania, a producenci listw zabezpieczających kłamią, że ich produkt jest idioto odporny. Roch jest chodzącym – i co ważniejsze żyjącym – dowodem.
Roch pozdrawia Czytelników.
PS.
Na zewnątrz zimno to i na rower nie chce się wychodzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz