Pogoda dopisała, choć niebo było pokryte cumulusami, które złowrogo spoglądały z góry na Rocha, ale nic nie wskazywało na to, że zacznie padać. Roch, oczywiście, pojechał sam, ale rozpuścił wieści, że pomyka na rowerze. Trasa standardowa: Radzionków, Dobieszowice, Świerklaniec i Nowe Chechło. Po powrocie Roch spojrzał na telefon, który informował Rocha, że dostał wiadomość.
Okazało się, że Ona chciała towarzyszyć Rochowi, ale cichy dzwonek i głośny wiatr spowodowały, że Roch nie usłyszał dźwięku nadchodzącej wiadomości. Nie pomógł nawet wibrator, który nie potrafił odpowiednio połechtać Rocha.
Na szczęście Ona nadal wykazywała chęć pojeżdżenia z Rochem. Spotkanie nastąpiło w miejscu zamieszkania, z którego wspólnie udali się na Świerklaniec. To było drugie podejście do Świerklańca, ale w takim towarzystwie to i trzeci, czwarty i dziesiąty raz byłby tak samo fajny. Ze Świerklańca pojechali na Chechło, a stamtąd do Miasteczka Śląskiego, z którego wrócili do Tarnowskich Gór.
Roch bał się spojrzeć na licznik, ale widział, że kilometrów jest sporo, ale w dobrym towarzystwie kilometry szybko lecą, a i jaka większa chęć do jeżdżenia jest. Już umówili się na poniedziałek i już Roch nie może się doczekać.
Oczywiście tajemniczą Oną jest Alina, z którą Roch często pomykał na rowerze, a wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że znowu Roch i Alina będą wspólnie śmigać na rowerach.
Roch pozdrawia Czytelników.
:)
OdpowiedzUsuńżyczę radosnego wspólnego pomykania!
Dziękuję :)
OdpowiedzUsuń