sobota, 6 czerwca 2009

Całkiem spontaniczny rower

Stało się, to na co Roch od dawna miał ochotę. Wyszedł na rower i to nie sam, a z Koyocikiem. Plano wypadu powstał całkiem spontanicznie, w ciągu kilku linijek rozmowy na najpopularniejszym komunikatorze internetowym.

Spotkanie nastąpiło w samo południe na Świerklańcu na ławeczce, na której takie spotkania się odbywają. Pogoda pod psem, niebo zachmurzone, szare, wiatr wiał i było zimno. Chciałoby się powiedzieć, że mamy piękną jesień tego lata, gdyby nie to, że kalendarz wskazuje na czerwiec, czy na “prawie lato”.

Robiło się zimno, więc trzeba było się poruszać. Koyocik z Rochem pojechali do Tarnowskich Gór, skąd rozjechali się, a właściwie to Koyocik rozjechał się do domu. Roch wjechał do klatki i w tym momencie szyby zaczynały być mokre, co oznaczało, że Roch i Koyocik maksymalnie wykorzystali czas dany im na spotkanie.

Roch pozdrawia Czytelników.

1 komentarz: