poniedziałek, 27 lipca 2009

Dziury w pamięci, które trudno załatać

Nawał zajęć, z których część to mało ważne pierdółki powoli przerasta Rocha i zaczyna brakować mu czasu. Na razie doba ma jeszcze 24 godziny, ale jak tak dalej pójdzie to trzeba będzie z godzinkę dołożyć, a to już może nie być takie proste.

Wczoraj Roch był na rowerze, ale notka wyleciała mu z głowy, a gdy sobie przypomniał o niej to już dawno spał. Planował pisać rano, ale to listonosz zostawił awizo, a to jeszcze coś innego, a to trzeba było iść do kiosku po gazetę i tak jakoś nie miał czasu zasiąść do komputera.

Popołudniu poszedł Roch na rower, wziął aparat i pojechał robić zdjęcia. Jako, że nie chciało mu się jechać daleko to zaszył się gdzieś nad sadzawką, która nie jest znana innym "turystom", a więc nie ma tam tłoku i nie trzeba sprawdzać, czy rower jeszcze stoi, czy zostały Rochowi tylko buty.

Później jeszcze podjechał na Dolomity, ale nie zatrzymywał się, tylko pędził do domu. Jutro aparat odpoczywa, a Roch jeździć. Może nawet zrobi jakiś dłuższy dystans bo na jutro nie ma specjalnych planów, choć na horyzoncie widać spotkanie z Koyocikiem.

Ale to wszystko okaże się jutro, a plany rowerowe można połączyć, wszak do Koyocika można jechać rowerem.

Roch pozdrawia Czytelników.

3 komentarze:

  1. U mnie doba ma co prawda 24 godziny,ale sporo tych godzin przesypiam lub przebimbambombuję, to potem trudno się dziwić,że się nie wyrabiam z niczym. Na szczęście rower ma ustawiony wysoki priorytet, w tym miesiącu przejechałam 380km a będzie więcej bo w czwartek jadę w Beskid Niski, czyli w zasadzie bliżej do Cię niż od Mnię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To chyba więcej niż ja przejechałaś ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie wiem już ile moja doba ma godzin :(. Mój tata, mąż i 4 koty znakomicie radzą sobie z zagospodarowywaniem mojego czasu :/. Zainteresowałam się teraz astrologią i widzę wyraźnie, że moja sytuacja ma odbicie w położeniu planet. Jeszcze następny rok będę miała trudny. A potem kupię sobie rower :).

    OdpowiedzUsuń