Początkowo Roch planował polutować, bo dawno tego nie uprawiał, ale pogoda zadawał się mówić "idź na rower" i Roch uległ pokusom. Gdy był już prawe ubrany usłyszał znany i znienawidzony odgłos zapowiadający nadejście burzy. Kolejne pół godziny Roch przesiedział w oknie czekając, aż spadnie deszcz, ale nic takiego nie miało miejsca.
Zaryzykował więc pójście na rower; początkowo kręcił się po okolicy, aż w końcu pojechał gdzieś dalej. Nic nie wskazywało na to, że spadnie deszcz więc można było "ryzykować" takie śmiałe poczynania. Roch wybrał się na Repty i tam już został. Raz, że kręciło się tam kilka rowerzystek, a dwa, nie chciało mu się nigdzie indziej jechać.
Dziś tylko 30km, ale za to weekend zakończył się liczbą 80km, co w tym roku jest sporym wyczynem.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz