Po wczorajszym polowaniu na pioruny, które jak na pierwszy raz wyszło całkiem nieźle, Roch postanowił, że wybierze się na dzienne fotografowanie, bo musi pracować nad sobą, żeby być coraz lepszym amatorem. Pojechał nie sam, ale z Aliną, której najwyraźniej taka forma jeżdżenia na rowerze odpowiada bardziej, niż tradycyjne pedałowanie. Roch też nie miał specjalnie ochoty uskuteczniać długich dystansów więc wspólnie wybrali się na jakiś “plenerek”.
Początkowo pojechali na Dolomity, z których postanowili się nie ruszać się, bo wszędzie było błoto, po wczorajszej burzy. I tak Roch latał z aparatem, aż na koniec udało się zrobić zdjęcie kolejce wąskotorowej. Takie miał dziś szczęście.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz