Roch, kończąc poranną i zaległą notkę, zawiązał supełek na chusteczce żeby nie zapomnieć o normalnym cyklu "wykluwania" się notek. Tym razem Roch wybrał się na rower z myślą, że pojeździ trochę dłużej, bo i pogoda w końcu zadeklarowała się ze swoimi zamiarami.
Roch objechał Repty, Dolomity, Dobieszowice i zakończył na Świerklańcu. Jak zawsze jeździł sam, ale już zdążył się przyzwyczaić, a nawet polubić taki stan rzeczy. Aparat odpoczywał w domu, ale jutro znowu zostanie ostro i dokładnie wykorzystany.
Roch pozdrawia Czytelników.
PS.
W końcu 50km.
Że też się chce Rochowi jeździć w taki upał, ja bym wolała deszcz ;)
OdpowiedzUsuńDeszcz jest zły! A ciepełko jest dobre :)
OdpowiedzUsuń