piątek, 24 lipca 2009

Wyż afrykański

Wczorajsze upały spowodowane były tajemniczym wyżem afrykańskim, który zaatakował w nocy. Atak był skuteczny, bo opady deszczu spowodowały lekką powódź w aucie, ale cóż poradzić. Klimat się ociepla, lodowce topnieją, woda paruje, a wyż afrykański grasuje nad Europą.

Dziś o niebo chłodniej, wiaterek powiewa, słoneczko świeci i jest tak jak być powinno, czyli chłodno i przyjemnie. W sam raz na rower, na który Roch zabrał aparat, żeby uskutecznić kilka zdjęć. Za cel wybrał Świerklaniec i tam też się udało. Wiatr, o dziwo, wiał w plecy dlatego średnia prędkość z jaką Roch pedałował wyszła 26km/h. W tym sezonie taka prędkość do rzadkość, ale jak pogoda dopisuje to Roch pedałuje, że tak nieśmiało zrymuję.

Na Świerklańcu Roch pokręcił się godzinkę i wrócił do domu. Droga powrotna też była "z wiatrem" więc nie było problemu. W domu Roch sprawdził pogodę na jutro, ale lepiej o tym nie pisać. Znowu deszcze, znowu wyż afrykański, znowu burze.

Na zakończenie skromna galeryjka:


Gdyby nie działało to link na pewno działa: Świerklaniec.

Roch pozdrawia Czytelników.

2 komentarze:

  1. a ja przeczytałam: wąż afrykański :) ładne zdjęcia robisz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, ale ja nadal początkujący jestem, choć wciąga fotografia niczym bagno (coś jak elektronika i rower) ;-)

    OdpowiedzUsuń