Po wczorajszym załamaniu pogody Roch postanowił, że znowu wybierze się na lotnisko. Tym razem bez aparatu, bo cel był inny. Roch chciał znaleźć jakieś miejsce, najlepiej na górce, które umożliwiłoby mu obejście ogrodzenia. Oczywiście nie chodzi o wtargnięcie na płytę lotniska, a o pozbycie się ogrodzenia ze zdjęć.
Jednak w połowie drogi, gdzieś w Brynicy, postanowił odbić w kierunku Bibieli, a kilka kilometrów przed nią skręcił w kierunku Miasteczka Śląskiego i potem już do domu. Kolejny raz Rochowi się odechciało, ale to wina wiatru, który cały czas przeszkadzał Rochowi, a w drugą stronę Rochowi było lżej, bo wiatr go poganiał.
Jednak plan znalezienia dogodnego miejsca zostanie zrealizowany w najbliższym czasie, o ile Rochowi ponownie nie przestanie się chcieć. Ponownie Roch przekroczył magiczną, w tym roku, granicę 40 kilometrów.
Roch pozdrawia Czytelników.
Czytelniczka pozdrawia Rocha.
OdpowiedzUsuń