niedziela, 9 sierpnia 2009

Kolejny "dzień zdjęciowy"

Początkowo Roch chciał wziąć z sobą aparat, ale w końcu postanowił iść sam, bo chciał trochę pojeździć, a z plecakiem to i niewygodnie i mokro na plecach. Roch pojechał do Świerklańca i stamtąd przez las do Radzionkowa, zahaczając o Dobieszowice.

Później jeszcze podskoczył na Dolomity i trochę pokręcił się po krzakach i skierował się ku domowi. Jednak chcąc "dokręcić" kilka kilometrów jechał okrężną drogą.

I trafił na takie cacko, która stało sobie zaparkowane na chodniku. Fajne autko, ale nie na polskie drogi. Roch oblizał się, pomarzył, że "..może kiedyś.." i pojechał do domu.

Kilometrów udało się zrobić 40, co jest dobrym znakiem, bo na koniec miesiąca może uda się zrobić jakąś okrągłą liczbę.

Roch pozdrawia Czytelników.

1 komentarz:

  1. "może kiedyś" polskie drogi będą lepsze i Roch będzie śmigał taka strzałą. :)

    OdpowiedzUsuń