Nawet dzisiaj rower nie chciał przejąć na siebie obowiązku, który musi być spełniony, aby móc jechać. Mowa, oczywiście, o pedałowaniu, które jest kluczowym elementem w procesie przemieszczania się z punktu A do punktu B. Skoro już jesteśmy przy przemieszczaniu się to Roch, w swoje święto, przemieścił się do Świerklańca, z którego pojechał do Piekar Śląskich i tam spotkał znajomego kolarza, z którym dokończył przemieszczanie się, bo w grupie raźniej.
Problem z tym kolarzem był jeden. Miał on rowerek szosowy - i o ile Roch nie odstawał od niego kooltowością sprzętu - o tyle z prędkością było gorzej. U niego dwa obroty korbą to u Rocha co najmniej dwadzieścia, a pełni szczęścia dopełniły cienkie opony i mniejsza waga.
Roch dotrzymywał tempa, ale czekał na moment, w którym płuca z niego wypadną, ale efektem tego "pościgu" jest średnia prędkość 24km/h na odcinku 40 kilometrów. Później lans w świerklanieckim parku i powrót do domu, trochę wolniejszy, ale i tak licznik nie pokazywał mniej niż 30km/h.
Cóż, mając już 25 lat można powiedzieć, że Roch nie może przekraczać granic, które do tej pory nie stanowiły dla niego najmniejszego problemu.
Tym wszystkim, którzy o Rochu pamiętali wielkie i serdeczne dzięki.
Roch pozdrawia Czytelników.
:) Rochu! mając 2x25+3 zapewniam, że zawsze warto przekraczać granice a przynajmniej próbować. Granice są tylko w naszych umysłach, w rzeczywistości nie istnieją. :). Powodzenia w następnej "ćwiartce"!
OdpowiedzUsuń