W końcu Roch wyszedł na rower choć pogoda nie zapowiadała się na dłuższą wycieczkę. Bojąc się, że zmoknie Roch trzymał się blisko domu tak, aby móc szybko uciec do domu gdyby jednak miało padać. Roch podjechał pod Pniowiec i wrócił.
Okazuje się, że z zachmurzonego nieba wcale nie musi padać, o czym Roch przekonuje się przy każdym spojrzeniu w okno. Co prawda słońca nie widać, ale deszczu też nie ma. Jednak Roch, wraz z upływającymi wiosnami, staje się coraz bardziej strachliwy. I pomyśleć, że kiedyś mógł przejechać 40km w deszczu. "To se ne vrati", jak to mówią.
Roch pozdrawia Czytelników.
Zmian widzę więcej: nic Roch nie pisze o pączkach, pierogach, brukselkach, ciastach szanownej Mamy...Odchudza się Roch?
OdpowiedzUsuńNie, ale:
OdpowiedzUsuń- Na pączki nie ma z kim jechać,
- Pierogi (te z Mirowa) są nieosiągalne, bo nie ma z kim jechać,
- Brukselek jeszcze nie ma,
- Ciasta też zbytnio nie ma :(
Ogólnie albo nie ma z kim jechać, albo nie ma, bo nie.. :D
Jednym słowem sezon ogórkowy. No to ja zamiast Rocha zjadłam dziś jednego pączka, nie był niestety z różanym nadzieniem, ale dość przyzwoity - świeżutki.
OdpowiedzUsuńŚwieżutki pączek to jest to, a nadzienie może być dowolne :)
OdpowiedzUsuńZ tym sezonem ogórkowym masz rację.