środa, 16 września 2009

Co tam tyły, ważny front!

Roch, po dwóch dniach spędzonych na rowerze, postanowił odpocząć i zrobić kolejny mały krok w kierunku złożenia swojego własnego zasilacza laboratoryjnego. Początkowo niechętnie zabierał się do tego, ale w końcu nabrał ochoty do wiercenia dziesięciu ostatnich dziur. Po godzinie, drapania, skrobania, gumowania wstępny zarys był gotowy, pozostało wyjąć wiertarkę i przejść do praktycznej części.

Po półgodziny otwory były gotowe i złącza siedziały na swoich miejscach. Ktoś mógłby się zapytać, dlaczego wyszło mało precyzyjnie, ale Rochowi omskło się wiertło no i poszło bokiem, ale ogólnie wyszło prosto, drobne niedociągnięcia "podciągnie" się napisami.

Front - jak i tył - jest gotowy. Teraz trzeba wszystko połączyć i włączyć, co może być o tyle trudne, że Roch boi się skutków zwarcia, które może powstać po włączeniu przycisku "power".

W najbliższym czasie Roch planuje udać się na lotnisko, więc jeśli ktoś miałby ochotę to Roch zaprasza. Pobyt dłuższy, ze zdjęciami, na polance, czyli "full wypas".

Roch pozdrawia Czytelników.

2 komentarze:

  1. bardzo ładne urządzenie.
    Miłego piknikowania na lotnisku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, dziś już weekend, ładna pogoda to można zacząć piknikowanie :)

    OdpowiedzUsuń