Nadszedł ten dzień, który nadejść musiał, czyli dzień, w którym Roch pobrudził obiektyw, a dodatkowo rozmazał to po całym szkle. Początkowo Roch – będąc w stanie przedzawałowym – myślał, że “do już jest koniec, nie ma już nic”, ale po wizycie w zaprzyjaźnionym sklepie foto okazało się, że nie ma tak źle. Roch kupił zestaw do czyszczenia i poszedł do domu rozprawić z okropnością, jaka zagościła się na Rochowym obiektywie.
W domu Roch wyjął aparat i trzęsącymi się rękami rozpoczął nakładanie płynu na szkło. Kiedy już wszystko odparowało Roch złapał za szmatkę i wytarł to co zostało. Szkło jest czyste, a Roch jakoś przeżył pierwsze w życiu czyszczenie obiektywu. Wcale nie było tak źle, ale zawsze pierwszemu razowi towarzyszy niepewność i spocone dłonie, a potem to już “byle do przodu”.
Teraz pozostaje przetestować szkło, ale to jutro. Z tego wszystkiego Roch zapomniał o pójściu na rower, a pogoda jeszcze zachęcała na pedałowanie.
Roch pozdrawia Czytelników.
Hehe, Rochu przed tobą jeszcze ekscytujących przeżyć związanych z aparatem. Kiedyś nadejdzie moment, że będziesz musiał wyczyścić matrycę i dopiero wtedy zobaczysz co to jest stan przedzawałowy :) Pozdrawiam, dove
OdpowiedzUsuńMatrycą zajmie się serwis - Roch aż tak manulanie nie jest uzdolniony, żeby grzebać przy matrycy ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)