poniedziałek, 28 września 2009

Pucu! Pucu! Chlastu! Chlastu! Nie mam rączek jedenastu

Nadszedł ten dzień, który nadejść musiał, czyli dzień, w którym Roch pobrudził obiektyw, a dodatkowo rozmazał to po całym szkle. Początkowo Roch – będąc w stanie przedzawałowym – myślał, że “do już jest koniec, nie ma już nic”, ale po wizycie w zaprzyjaźnionym sklepie foto okazało się, że nie ma tak źle. Roch kupił zestaw do czyszczenia i poszedł do domu rozprawić z okropnością, jaka zagościła się na Rochowym obiektywie.

W domu Roch wyjął aparat i trzęsącymi się rękami rozpoczął nakładanie płynu na szkło. Kiedy już wszystko odparowało Roch złapał za szmatkę i wytarł to co zostało. Szkło jest czyste, a Roch jakoś przeżył pierwsze w życiu czyszczenie obiektywu. Wcale nie było tak źle, ale zawsze pierwszemu razowi towarzyszy niepewność i spocone dłonie, a potem to już “byle do przodu”.

Teraz pozostaje przetestować szkło, ale to jutro. Z tego wszystkiego Roch zapomniał o pójściu na rower, a pogoda jeszcze zachęcała na pedałowanie.

Roch pozdrawia Czytelników.

2 komentarze:

  1. Hehe, Rochu przed tobą jeszcze ekscytujących przeżyć związanych z aparatem. Kiedyś nadejdzie moment, że będziesz musiał wyczyścić matrycę i dopiero wtedy zobaczysz co to jest stan przedzawałowy :) Pozdrawiam, dove

    OdpowiedzUsuń
  2. Matrycą zajmie się serwis - Roch aż tak manulanie nie jest uzdolniony, żeby grzebać przy matrycy ;)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń