wtorek, 8 września 2009

W końcu w siodle

Roch w końcu pojeździł na rowerze. Poszedł pojeździć, bo w domu zaczęło mu się nudzić, o ile przeróbka zasilacza idzie pełną parą, o tyle poza "rżnięciem" Roch nie ma nic do roboty. Celem były Repty i Dolomity, ale już w połowie drogi poczuł dziwną "miękkość" w tyle. Nie była to wina Rocha, a wina ostrego kawałka szkła, który wbił się w oponę i spowodował owe uczucie "miękkości".

Roch szybko zawrócił, ale dojechał jedynie do zaprzyjaźnionego Adventure, w którym wziął dętkę na kreskę i napompował oponę żeby dotoczyć się do domu. Dziurka okazała się na tyle mała, że Roch dojechał do domu z jakąś tam ilością powietrza w dętce.

Chyba rower obraził się na Rocha, bo ten ostatnio zaniedbywał go i nie poświęcał mu uwagi, a rower lubi Rocha. Roch zresztą też lubi rower. Jutro wymieni dętkę i pojeździ znowu.

Roch pozdrawia Czytelników.

1 komentarz: