Po 30 minutach koło siedziało w ramie, a Roch próbował domyć się ze smaru. Kiedy w końcu udało się pozbyć tłustych resztek, Roch był gotowy żeby iść na rower. Aparat został zapakowany do plecaka, Roch wskoczył w długie spodnie, bo na krótkie już za zimno i pojechał na Dolomity, a dokładnie na nasyp żeby mieć dobry punkt dla kolejnej panoramy. Jakoś Roch polubił tę technikę szczególnie, że sklejanie zdjęć idzie mu coraz lepiej i szybciej.
Jutro aparat odpoczywa, a Roch pedałuje trochę szybciej i trochę dalej, może nawet na lotnisko dotrze, ale to nie jest nic pewnego. Na zakończenie obiecana panorama:
Roch pozdrawia Czytelników.
Dodaj komentarz