Finał prawie na lotnisku

·

Ostatnio finałów było sporo, ale Roch nigdy nie dojeżdżał. Lizał cukierek przez szybę. Dziś chciał pojechać na lotnisko, ale dzień tak mu się ułożył, że wolny było dopiero o 1500 i zanim zebrał się, zanim dojechał to już trzy samoloty wystartowały i znając życie to już nic nie startowałoby, a na lądowanie trzeba by dołożyć ekstra dwadzieścia kilometrów. Roch podjął męską decyzję i zawrócił, bo nie było sensu jechać i siedzieć pod płotem jak kołek.

Tak się złożyło, że Roch lasem dojechał do Chechła i chciał strzelić kilka fotek \”candid\” lachonów w bikini, ale doszedł do wniosku, że lubi swój aparat, a starcie z jakimś opalonym \”karkiem\” nie należy do tego, co Roch lubi robić. Pojechał więc do domu i tam zajął się swoim własnoręcznie zrobionym Arduino. Mikrokontrolery są fajne, szczególnie jak wszystko działa.

Na koniec Roch pragnie poinformować, że na dziś ma dosyć jakiejkolwiek aktywności i wszystko ma tam, gdzie ten wróbelek:

Roch pozdrawia Czytelników.

PS.
Jutro Roch dojedzie na lotnisko. Choćby miał na rzęsach stanąć.

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *