środa, 12 października 2011

Mokry i zimny rower

Kolejny dzień spędzony na rowerze, tym razem wspólnie z Koyotem, który dał się wyciągnąć krótką przejażdżkę. Oczywiście trasa już sprawdzona, czyli Miasteczko Śląskie. Cały kłopot polegał na tym, że było zimno, a chwilę przed wyjazdem z domu przestał padać deszcz, czyli było też mokro. Jednak powoli Roch toczył się w kierunku stacji. Woda spod kół pryskała na nowiutką ramę, ale kiedyś w końcu musi się ubrudzić.

Z powrotem Roch wracał już sam, zrobiło się jeszcze zimniej i w dodatku trochę się ściemniło. Jednak Roch wyposażył się w lampkę która oświetla mu tyłek żeby nikt w niego nie wjechał, w końcu Roch jest w pewien sposób przyzwyczajony do tej części swojego ciała. Jak dojeżdżał do domu to jeszcze było (w miarę) jasno, ale słońce już chowało się za horyzontem.

Jutro, o ile pogoda pozwoli, Roch znowu wybywa na rower. Trzeba korzystać póki jeszcze można.

Roch pozdrawia Czytelników.

4 komentarze:

  1. "póki jeszcze można." Zabrzmiało tak jak by w zimie się nie dało jeździć :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie że się da :D Kto raz spróbował, jeździ co zimę :D Tak na dowód http://www.youtube.com/watch?v=V2SmVT2YZwI W zimie też jeździmy :D Jeśli nie codziennie to chociaż od masy do masy :D I sylwestra na rowerze spędziliśmy :D http://www.youtube.com/watch?v=nEPreoHnZmA :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem, że da się jeździć w zimie, kiedyś nawet jeździłem, ale to było 30 kilogramów temu ;)

    OdpowiedzUsuń