Od wczoraj zmieniło się trochę; dzień dużo bardziej udany, co prawda pogoda nadal pod psem, ale popołudnia są jeszcze jako tako znośne. Roch z Katowic wraca tuż po 1600, zjada szybki obiad i wskakuje na rower. Trzeba umieć wykorzystać każdą chwilę żeby pojeździć na rowerze. Trasa już tradycyjna, czyli Miasteczko Śląskie i z powrotem. Tym razem bez pauzy na ławeczce.
Wiatr wiał niemiłosiernie, ale jakoś jechało się. Gdyby nie wiatr i chmury to byłaby całkiem ładna pogoda, termometr wskazywał 16°C, a więc tak zimno nie było. Roch pedałował w cieplejszej bluzie i kamizelce. Było w sam raz. Oby i jutro było podobnie, a nawet lepiej. Pedałowanie po pracy to fajna sprawa, można się odrobinę zrelaksować.
Roch pozdrawia Czytelników.
Fajnie, że udaje Ci się pojeździć częściej niż w weekendy. Ja ostatnio znowu odkryłem radochę z jazdy na moim zasłużonym Authorze - co prawda tylko w ramach dojazdów po mieście, ale i tak fajnie, że nie stoi i się nie kurzy :)
OdpowiedzUsuńTo tylko dzięki nowemu rowerowi - gdyby był stary to już dawno zakończył bym sezon.
OdpowiedzUsuń