wtorek, 8 listopada 2011

Czy istnieje zakaz wchodzenia do sklepu rowerowego?

Notka nie będzie opisywała wypadu rowerowego, ale temat będzie jak najbardziej rowerowy. Wracając z pracy Roch musiał podjechać do zaprzyjaźnionego Adventure kupić dętkę, bo w rowerze mamy się przebiła i trzeba było wymienić na nową. Po wejściu do sklepu Roch poczuł się jak alkoholik w monopolowym i jedna małpka dętka nie była w stanie zaspokoić chęci posiadania czegoś świeżego w rowerze. W końcu Roch przypomniał sobie, że potrzebuje siodełko, bo stare jest skrzywione i zaczęła z niego schodzić skóra.

Chwilę później Roch stał się posiadaczem nowego siodełka Fizik Nisene. Nie ma dziurki, ale za to jest miękkie i wygodne, o czym Roch przekona się jutro, bo dziś nie chciało mu się szukać bankomatu. Siodło zostało odłożone i Roch mógł spokojnie wyjść ze sklepu wiedząc, że zaspokoił swoje rowerowe uzależnienie. Jutro lub w najbliższym czasie będą zdjęcia nowego nabytku.

Roch pozdrawia Czytelników.

PS.
Witamy Blog rowerowy na Google+. Kto ma ten może dodać do kręgów.

11 komentarzy:

  1. Hehe, chyba "wywołałem wilka z lasu", bo kusiło mnie żeby napisać w komentarzu do wpisu o zbliżającym się pierwszym 1000 km (a skończyło się na dyskusji o różnych aspektach opróżniania butelki... :D) o tym, że rowerek powinien chyba dostać z tej okazji coś nowego. Potem sobie przypomniałem, że chyba niedawno pojawiły się nowe klamkomanetki, więc nie chciałem wywierać na Rochu presji wydawania kolejnych pieniędzy... Jak widać, trzeba było śmiało pisać :D

    PS. O Google+ :) Kusiło mnie niedawno żeby się za to zabrać, ale ostatecznie pomysł jakoś upadł. Przy okazji szukania rozwiązania problemu z białym wykrzyknikiem na czarnym tle zamiast zdjęć na blogu, natknąłem się na sporo informacji, że w wielu przypadkach było to wywołane korzystaniem właśnie z G+, więc może dlatego zapał jakoś opadł ;) Jak się kiedyś skuszę, to z pewnością dodam rochowego bloga do eee... kręgu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No, akurat - bo dziś po nie pojadę, a w weekend zrobię tysięczny kilometr, więc ładnie się zbiegło w czasie ;-)

    Ogólnie ze starego roweru zostały tylko koła, mostek i kierownica. O obręczach już myślę, ale to na przyszły rok zostawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No i pięknie, potem pozostaje już tylko trzaskać kolejne tysiące :)

    Hehe, wspaniałe są takie gruntowne zmiany - pomijając oczywiście kwestie finansowe ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wraca chęć do jeżdżenia, pewnie dla tego, że portfel jest lżejszy :D :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Niektórzy odchudzają siebie, niektórzy sprzęt, a niektórzy portfele... :D Chociaż 2 i 3 ściśle się ze sobą wiążą, niestety ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlatego trzeba wymyślić sposób na odchudzanie 1 i 2, a na pogrubianie 3 ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam! Zostać zawodowcem i wygrywać wszystko jak leci. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, ale myślę, że idea sama w sobie jest genialna ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja czytając zrozumiałam w pierwszej chwili, że z Rocha zaczęła złazić skóra gdy w sklepie przypomniał sobie, że potrzebuje siodelko. :D.

    OdpowiedzUsuń
  9. @Paweł - taki już jest - Lance Armstrong ;-)

    @Catta - Z Roch zeszła skóra jak zapłacił za siodełko :-D

    OdpowiedzUsuń
  10. @Catta: Hehe, dobre ;)

    @Roch: Lance wygrywał właściwie "tylko" (albo raczej "głównie") Tour de France ;) Poza tym, zakończył już swoje starty w World Tourze, więc ktoś musi go zastąpić. Pytanie tylko, czy Roch czy ja... :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Podzielimy się, sezon Ty, sezon ja ;-)

    OdpowiedzUsuń