Jak Roch zapowiedział dziś przekroczył tysiąc kilometrów. Łatwo nie było, bo zimny wiatr odstraszył nawet Koyota, ale Roch nie mógł wrócić na tarczy i podjechał do Piekar Śląskich i wrócił do domu. Jak dmuchnął wiatr to robiło się zimno, jak nie dmuchał to było nawet znośnie. Roch ubrał się ciepło i ruszył w stronę Świerklańca i Piekar Śląskich. Najpierw jednak musiał zrobić sobie dobrze i ustawić odpowiednio nowe siodełko. Na początku miał je za bardzo cofnięte do tyłu i siedział na samym jego końcu.
Po drobnej regulacji Roch doszedł do odpowiedniego ustawienia i mógł bez przeszkód kontynuować pedałowanie. Nowe siodełko jest trochę wyższe od starego, a może jest proste podczas gdy stare było trochę wygięte po tym jak Roch przeleciał przez kierownicę. Po przejechaniu 36 kilometrów Roch nie czuł zmęczenia, tyłek go nie bolał więc zakup opłacił się. Poza tym to Fi`zi:k, czyli kultowość roweru znowu wzrosła. Do końca wolnego zostały jeszcze dwa dni, oby były cieplejsze niż piątek.
Na zakończenie tysięczny kilometr:
Roch pozdrawia Czytelników.
Gratulacje, teraz czekam na drugi 1000 :) Nie wiem jak w Twoich okolicach, ale u mnie zapowiadają śnieg od wtorku... ;)
OdpowiedzUsuńU mnie do 20 listopada nie widać śniegu ;-)
OdpowiedzUsuń