sobota, 19 listopada 2011

Zakręcony tydzień, bardzo.

Nie nie wskazywało na to, że koniec tygodnia będzie taki, a nie inny. Jeździł sobie Roch do pracy, w pracy pracował, później wracał z pracy i w domu odpoczywał. Jednak w końcu monotonny tydzień zmienił się w zakręcony tydzień. Otóż kiedy Roch wracał z pracy i stał na czerwonym świetle w tył wjechał mu Fiacik, który źle obliczył odległość i prędkość. Strzał był na tyle silny, że Roch wyjechał na skrzyżowanie i tam się zatrzymał. I od tego momentu nie było już nudno.

Papierki, oświadczenia, telefony, zgłoszenia, potwierdzenia; w końcu rzeczoznawca umówiony, będzie można samochód okleić taśmą i jeździć dalej. Miał Roch kupić nowy samochód w marcu, bo tak sobie obliczył, ale będzie musiał kupić w grudniu. Będzie to samochód pod choinkę, jako prezent i pocieszenie po odchodzącej już w niepamięć Megance. A szkoda, komfortowa bestia była.

Jeśli o rower chodzi to wszystko jest w porządku; choć nie do końca bo dziś sobota, a Roch jeździł tyle co do miasta kupić bilet na poniedziałek i z powrotem. Poza tym zrobiło się zimno i wietrznie i Rochowi odechciało się jeździć, bo normę na nowym rowerze ma wyrobioną, a wszystko ponad to to już jego kaprys jest. Może jutro uda się pojeździć, choć po mieście. Na koniec zdjęcie, w sumie już pamiątkowe:

Strzał z tyłu.

Roch pozdrawia Czytelników.

10 komentarzy:

  1. Ojoj szkoda, a taki ładny byl, Francuzki :P A tak serio to mam nadzieję że nic Ci się nie stało ?? Bo auto się naprawi, a człowieka to już nie jest takie proste.

    OdpowiedzUsuń
  2. Paliwo już po 5.44 więc trzeba kupić mniejszy silniczek ;-)

    Ze mną jest w porządku, skończyło się na wyrzucie adrenaliny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ech, widzę że dla samochodów rowerzystów nastały ostatnio ciężkie czasy. Wyrazy współczucia z powodu Meganki, mojemu (A)Pol(l)o ;) postawiono ostatnio diagnozę, że to mogą być jego ostatnie setki kilometrów. To chyba znak, że lepiej jednak pozostać wiernym rowerowi ;) Powodzenia z tym całym zamieszaniem!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejne chyba będzie Polo, z jakimś małym silniczkiem, dopiero się zacznie zamieszanie jak będę musiał się na coś zdecydować ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. No to pięknie się składa! Mam akurat 1.4, więc jak znalazł. Ale nie, jednak nie... Nie zrobiłbym tego Rochowi ;) Chyba, że chciałby zacząć handlować częściami samochodowymi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Już przejrzałem Ople, VW, Skody, Hondy. Na dłużej zatrzymałem się przy Toyotach ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj :(. Dobrze, że Rocha nie trzeba było taśmą oklejać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kup sobie Matiza :D Małe autko z niesamowicie pojemnym bagażnikiem (jak się kanapę złoży :D) Przewoziłem nim już różne cuda :D auto nie do zajechania bo silnik z Suzuki się wywodzi, 10 lat jeżdżenia i żadnej awarii, karoseria jest dobrze zabezpieczona rdza go nie rusza :D pojemność 0.8l więc mniejszego silnika już chyba nie znajdziesz :P
    Ma tylko jedną wadę :D To Matiz i wstyd się nim na mieście pokazać :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie no, Matiza sobie odpuszczę, silnik ma być mały, ale nie z kosiarki :D Poza tym sam napisałeś, że wstyd na miasto wyjechać :D

    OdpowiedzUsuń