sobota, 31 grudnia 2011

Podsumowanie roku 2011

No i przyszedł czas kiedy Roch musi zrobić wirtualny rachunek sumienia. Co udało mu się osiągnąć, a co udało mu się spieprzyć. Powoli staje się to tradycją albowiem w zeszłym roku Roch też uzewnętrzniał się choć nie był tak wylewny jak w tym roku. Roch postara zachować się jakąś chronologię wydarzeń, ale nie obiecuje, że nie zacznie od sierpnia, a nie skończy na styczniu pomijając przy okazji kilka innych miesięcy.

I tak styczeń i luty były miesiącami poszukiwania wymarzonej pracy, chodzeniem na rozmowy kwalifikacyjne i rozsyłaniem CV.  W końcu Roch znalazł swoją wymarzoną pracę, w której spełnia się, widzi jej sens i cel. Od końca lutego Roch poczuł wiatr w żaglach i postanowił, że jego życie zacznie się zmieniać. Jednak praca spowodowała to, że Roch miał coraz mniej czasu na rower, jeździł tylko po pracy, ale to też jak mu się chciało, bo rok 2011 stał pod znakiem "wypalenia rowerowego".

Roch szukał zmian; a to zdjął licznik, a to jeździł bez kasku, ale ciągle nie czerpał przyjemności z pedałowania. Koyocik ciągnął go w długie trasy, ale Roch wykręcał się brakiem kondycji. Ominęły go pierogi w Bobolicach i wypad na Jurę. Rower przestał Rochowi smakować jak kiedyś, nie widział sensu w jeżdżeniu, zmuszał się do jeżdżenia, robił co mógł żeby chęć wróciła, ale było coraz gorzej. Miesiące upływały, dzień robił się coraz krótszy, a Roch w dalszym ciągu nie jeździł, a jeśli już wsiadał na rower to nie wiedział ile przejechał, bo licznik zostawał w domu.

Fotograficznie też było gorzej, bo skoro Roch nie jeździł na rowerze to też nie bywał na lotnisku, a tam sporo ładnych maszyn lądowało. Roch tłumaczył sobie, że "jeszcze przylecą" i dalej pałał niechęcią do rowerowego wysiłku. W sierpniu albo wrześniu Roch podjął męską decyzję: "kupuję nową ramę". Wraz z nową ramą Roch kupił kilka nowych rzeczy do roweru. I chęć pedałowania magicznie wróciła. Koyocik był molestowany o jeżdżenie, wspólną kawę i długie wypady. Jednym z takich wypadów był Lubliniec, który za Rochem chodził od dawna.

W końcu dystans powyżej 100 kilometrów, zmęczenie, nogi z waty i uśmiech na twarzy -- w Rocha wstąpiło nowe życie. W ciągu miesiąca przejechał 1000 kilometrów i chciał drugi tysiąc, ale już dnia nie było na tyle żeby pogodzić powrót z pracy z jeżdżeniem na rowerze. Rower został postawiony w przedpokoju i czeka na nowy sezon, a wraz z nim nowe plany rowerowe. Na pewno długie wypady, ale do nich Roch przejdzie za chwilę.

I w końcu last but not least:

W listopadzie stało się to czego Roch chciał najbardziej; poznał super dziewczynę, której zakochał się bez pamięci. Grudzień to już całkowite wsiąknięcie w uczucie zwane miłością. Roch chodzi nieprzytomny, potyka się o krawężniki, w pracy wkłada herbatę do kubka i zapomina ją zalać. Wszyscy widzą, że Roch jest szczęśliwy.

Grudzień to także pierwszy (i na pewno nie ostatni) wspólny weekend w Ustroniu. Cudowne chwile, niezapomniane widoki, cały czas razem i postanowienie, że wrócą tam razem latem. Na herbatę i ciastka ryżowe do przewspaniałej herbaciarni. Potem nadszedł świąteczny czas, również spędzony wspólnie. Wakacyjne plany z rowerami w tle, Mazury, komary i dwutygodniowe lenistwo niezmącone telefonami, mailami, internetami i tym wszystkim, czego na wakacjach nie powinno być.

W międzyczasie Roch zaliczył wypadek, samochód skasowany, ale Roch cały.

Cały Stary Rok można podsumować jednym zdjęciem, co też Roch czyni:

Słit focia

I już kończąc ostatnią notkę w tym roku Roch pragnie podziękować wszystkim, którzy Rocha wspierali i dopingowali; przede wszystkim Koyotowi za megatony cierpliwości "to dla mnie wiele znaczy" Przyjacielu. Michałowi, za filozoficzne rozmowy, z których Roch wiele mądrości wyniósł. I dla Ciebie, Magdaleno, Ty wiesz za co.

Wszystkim Czytelnikom Roch życzy najlepszego, spełnienia marzeń, sukcesów, równych dróg, uprzejmych kierowców, zdrowia i bezpieczeństwa, pogody i bezdeszczowych wycieczek na rowerze.

Do siego roku.

Roch pozdrawia Czytelników.

3 komentarze:

  1. hej

    troszku późno pisze,ale mam nadzieje że te filozoficzne nie przynuddzające??:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, bardzo fajne i pouczające :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękujemy za podsumowanie. :) 2011 - dobry rok. Roch może zawołać prawie jak Wieszcz: "O roku ów! kto ciebie widział..." ;)
    Dla mnie to też był ciekawy i dobry rok.

    OdpowiedzUsuń