Tak się złożyło, że ostatnio Roch i Żonka mają dużo na głowie; Roch praktycznie nie wysiada z samochodu tylko jeździ i jeździ. W dodatku czeka na informację, czy do masy zajęć dojedzie mu zmiana pracy na bardziej korporacyjną więc oboje nie mogą narzekać na brak zajęć. Dzięki temu blog trochę zarósł pajęczyną, ale w najbliższą niedzielę — o ile pogoda nie pokrzyżuje mu planów — zrobi wielkie odkurzanie.
Niedawno, przy okazji jakiejś wódki, Roch umówił z Koyocikiem na wypad na Jurę; z Częstochowy Roch ma na Jurę jakieś 15 – 20 kilometrów i jest już w okolicach Olsztyna. A stamtąd prosto do Bobolic na pierogi i powrót do domu. Termin został zaakceptowany przez Koyota, więc najbliższa niedziela stoi pod znakiem Jurowania się, a wieczorem Żonka będzie musiała chciała przytulić Rocha, któremu 100 kilometrów będzie wychodziło bokiem.
Jednak sezon rowerowy zostanie w końcu zainaugurowany tak jak było to kiedyś, czyli z Koyotem, na Jurze, z pierogami na talerzu. Do tej pory jeździ z Żonką po okolicy i coraz dalej się wypuszczają. Roch musi skończyć składanie roweru dla swojej ładniejszej połówki, bo z Nią też Roch chce jechać na pierogi.Wtedy to już będzie pełna inauguracja sezonu rowerowego.
Poza planowaną Jurą jest też cała masa innych planów, które Roch chce zrealizować, a w których Żonka wspiera go, a czasem daje kopniaka w doopę mówiąc \”zrób to, nie wiem dlaczego zakładasz, że nie uda się\” i pewnie tylko dlatego Roch znajduje w sobie siły żeby startować do korporacji. Wiadomo, że najbardziej zależy nam na szczęściu tej drugiej osoby. Roch ma identycznie i tak mu zostanie.
Roch pozdrawia Czytelników.
Dodaj komentarz