wtorek, 15 maja 2012

Zapowiedź Jury

Tak się złożyło, że ostatnio Roch i Żonka mają dużo na głowie; Roch praktycznie nie wysiada z samochodu tylko jeździ i jeździ. W dodatku czeka na informację, czy do masy zajęć dojedzie mu zmiana pracy na bardziej korporacyjną więc oboje nie mogą narzekać na brak zajęć. Dzięki temu blog trochę zarósł pajęczyną, ale w najbliższą niedzielę -- o ile pogoda nie pokrzyżuje mu planów -- zrobi wielkie odkurzanie.

Niedawno, przy okazji jakiejś wódki, Roch umówił z Koyocikiem na wypad na Jurę; z Częstochowy Roch ma na Jurę jakieś 15 - 20 kilometrów i jest już w okolicach Olsztyna. A stamtąd prosto do Bobolic na pierogi i powrót do domu. Termin został zaakceptowany przez Koyota, więc najbliższa niedziela stoi pod znakiem Jurowania się, a wieczorem Żonka będzie musiała chciała przytulić Rocha, któremu 100 kilometrów będzie wychodziło bokiem.

Jednak sezon rowerowy zostanie w końcu zainaugurowany tak jak było to kiedyś, czyli z Koyotem, na Jurze, z pierogami na talerzu. Do tej pory jeździ z Żonką po okolicy i coraz dalej się wypuszczają. Roch musi skończyć składanie roweru dla swojej ładniejszej połówki, bo z Nią też Roch chce jechać na pierogi.Wtedy to już będzie pełna inauguracja sezonu rowerowego.

* * * *
Poza planowaną Jurą jest też cała masa innych planów, które Roch chce zrealizować, a w których Żonka wspiera go, a czasem daje kopniaka w doopę mówiąc "zrób to, nie wiem dlaczego zakładasz, że nie uda się" i pewnie tylko dlatego Roch znajduje w sobie siły żeby startować do korporacji. Wiadomo, że najbardziej zależy nam na szczęściu tej drugiej osoby. Roch ma identycznie i tak mu zostanie.

Roch pozdrawia Czytelników.

2 komentarze:

  1. Widzę, że nie tylko ja cierpię na zarastanie bloga kurzem ;) Sporo się ostatnio dzieje i też mi niestety jakoś nie po drodze zarówno na rower jak i do pisania...

    Byliśmy kiedyś z moją M w Olsztynie na majówce i bardzo miło wspominamy ten wyjazd. Zazdroszczę bliskości Jury i życzę ładnej pogody na weekend (mówią, że właśnie taka ma być i lepiej żeby się to sprawdziło) - ja dla odmiany będę zapewne zaabsorbowany malowaniem ścian w mieszkaniu - znasz to skądś? ;)

    Trzymam kciuki za pozytywny rozwój "sytuacji zawodowej". Można powiedzieć, że też trafiłem do korporacji i miałem pewne obawy związane z tym, co niejednokrotnie często się słyszy o pracy w tego typu firmach (nadgodziny, wyścig szczurów itp.). W moim przypadku trafiłem jednak na świetnych ludzi i bardzo pozytywną atmosferę. Może w innych działach jest inaczej, ale osobiście nie mogę narzekać. Chociaż ciągle się jeszcze wdrażam i pewnie zajmie mi jeszcze kilka miesięcy załapanie do końca "co i jak" to i tak zdarza mi się czasem trochę dłużej posiedzieć, ale jeśli atmosfera jest dobra, to da się to jakoś przeboleć. Życzę Ci tego samego i żeby wyszło to Wam obojgu na dobre. Nie mówię o nadgodzinach, ale o zmianie jako takiej ;) Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. "(...) ja dla odmiany będę zapewne zaabsorbowany malowaniem ścian w mieszkaniu - znasz to skądś? ;)"

    Znam doskonale, z Żonką całe mieszkanie pomalowaliśmy - dobrze Ci radzę, nie kupuj Nobilesa, po 5 malowaniu dopiero coś zaczął kryć ;-) Natomiast mogę Ci polecić farby z OBI, nazwy nie pamiętam, ale nie są to jakieś Nobilesy, czy jedynki - świetnie się nimi maluje i kryją od razu.

    Mnie czeka jeszcze drugie malowanie salonu, ale doszliśmy do wniosku z Żonką, że "jak nam się zachce" ;-)

    W czerwcu robimy sobie długi weekend - jedziemy do Nowego Sącza i okolic, ale to też pojawi się na blogu w stosownym czasie.

    OdpowiedzUsuń