No i już po wakacjach i po urlopie. Przez całe dwa tygodnie Roch z Żonką relaksowali się i uskuteczniali leniwcowanie. Pierwszy tydzień to wyjazd do Gorlic i okolic. Zero jakiegokolwiek zasięgu, w dodatku droga była otwierana tylko od godziny 6:00 do 8:00 i od 10:00 do 11:00, a później aż do 16:00 była zamknięta. Do najbliższego miasta mieli 12 kilometrów, za to widoki urzekły Żonkę. Wcale to Rocha nie dziwi, okolice Beskidu Niskiego są genialne.
W poniedziałek, zaraz po przyjeździe Roch musiał załatwić sprawę urzędową związaną z wytyczeniem granic na ich działce, a później już tylko błogie lenistwo. Psica szalała, świeże powietrze udzieliło się i jej, zwiedzała okoliczne krzaki, biegała po polu. Była w swoim żywiole. Urlop jak najbardziej udany, szkoda, że się skończył, ale ferie zimowe ponownie spędzają u siebie, czyli w okolicach Beskidu Niskiego.
Podczas pobytu powstał też plan wybudowania domu w tamtej okolicy. Start jest dobry, mają działkę budowlaną z genialnym widokiem na góry, pod samym lasem. Maksymalnie w ciągu trzech lat Roch chce tam mieszkać z Rodzinką; małe Roszki będą miały gdzie biegać, a poranna kawa z widokiem na góry to jest coś.
Oczywiście są zdjęcia, ale jeszcze nie obrobione, Roch skończy dziś i da znać na blogu, facebook'u i Google+, że już są.
Na teraz to tyle -- Roch żyje, blog istnieje, ale sami rozumiecie: urlop, rzecz święta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz