czwartek, 25 kwietnia 2013

Relacja z bytomskiego rowerowania

Nie żeby Roch dopiero co do siebie doszedł po ostatniej wyprawie rowerowe. Po prostu znowu mu się zapomniało, ale już nadrabia swoje przeoczenie. Otóż Rochowi, jak już wcześniej wspominał, przyszło jechać na rowerze do pracy, ale nie z Częstochowy, a z Tarnowskich Gór, bo samochód miał umówiony na wizytę naprawczą no i musiał jakoś dostać się do pracy, która jest w Bytomiu. Wybór padł na rower; był jeszcze autobus, ale Roch z racji wrodzonego lenistwa nie chciał iść na przystanek, jechać do dworca i później jeszcze jechać do Bytomia.

Na rowerze było łatwiej. O dziwo nawet się nie zmęczył, nie łapały go skurcze i nawet dobrze mu szło. Zadyszka była, ale kondycja Rocha zastała dawno w tyle. Zaniedbał się i to mocno, ale pisząc tę notkę ma na ustach wyraźne i głośne postanowienie, że w tym sezonie nie będzie dupą i będzie jeździł. Wstępne postanowienie to dwie godziny dzienni na rowerze. Na początku będzie raczej trudno wysiedzieć, ale koniec końców uda się spełnić normę.

Żeby bardziej się zmotywować, Roch napisze sobie nowe statystyki a i serwis, który obsługuje jego ślady GPS zostanie zmieniony. Wszystko zacznie się od początku, nawet ból dupy będzie nowy, ale to już dla Rocha nie jest obce. Pora zacząć uzupełniać magnez (magnes?) bo kawa jedna go wypłukuje.

Roch pozdrawia Czytelników.

PS.
Tylko blog zostanie stary, ale to chyba dobrze.

środa, 17 kwietnia 2013

Wielkie przygotowania do rowerowania

Blog wbrew pozorom nadal jest indeksowany przez Google, a Roch ciągle chce coś na nim napisać, ale koniec końców nie ma siły / czasu / chce mu się spać. W ostatniej notce, a kiedy to było, pisał, że dzidzia będzie chłopcem, a później okazało się, że to dziewczynka. Dziewczynka tatusia. I tak Roch jest ojcem dziewczynki o słodkim imieniu Michalina. Przygotowania do powitania Michasi idą pełną parą. Pierwszy urlop został spożytkowany na załatwienie papierków i urzędów, teraz Roch skrobie łóżeczko i pomaga Żonce w codziennych czynnościach, które dla niej są coraz trudniejsze.

Dużo by pisać, ale komentarz Żonki jest jednoznaczny: "to będzie reaktywacja roku". I chyba taka będzie. Otóż jutro Roch musi zostawić samochód u mechanika, a do pracy jakoś musi dojechać. No i przypomniał sobie, że w garażu ma rower. To urządzenie, na którym jeździł, ale przestało bo jakoś przestało mu się chcieć. Jutro jednak znowu wsiądzie na rower i zastanawia się co poczuje. Może znowu zakocha się w rowerze? Przed Rochem zakup dwóch rowerów; jeden dla Michasi i drugi dla Żonki, bo po porodzie chce jeździć na rowerze. Z Michasią i pewnie z Rochem.

Zatem jutro pierwszy od bardzo długiego czasu wypad rowerowy; w końcu Roch pochwali się swoim rowerem, który wciąż jest dla niego ważny, choć Roch już nie jeździ tyle ile kiedyś, ale rezygnując z roweru zyskał coś równie ważnego. Rodzinę.

Roch pozdrawia Czytelników.