Znów pojawiły się spore zaległości, ale szczerze pisząc nie ma kiedy usiąść do komputera żeby na spokojnie napisać co się zadziało i dlaczego nic o tym się nie napisało. A zadziało się wiele.
Po pierwsze Michaśka odnalazła się w roli przedszkolaka; początkowo był okres fascynacji, później był spadek formy i na końcu wszystko się ustabilizowało i Michasia zaczęła odnajdować się w nowym środowisku. Jednak chwilę później załapała pierwszy katar, gorączka, czyli typowe objawy przedszkolnej infekcji. Nie pierwszej i nie ostatniej.
W międzyczasie pojawił się temat drugiego samochodu ponieważ Żonka zaczęła zawozić Michasię do przedszkola i tym samym dzielny Colt nie był wstanie się rozdwoić. No więc Roch uruchomił kontakty i szybko znalazło się coś co chyba jest bardzo dobrym wyborem. Są jeszcze drobne rzeczy do zrobienia ale ogólnie samochód jest w porządku, a co najważniejsze podoba się wszystkim. Przede wszystkim Michasi, która lubi jeździć z tyłu i czuć się jak mała prezeska. No i jakby nie patrzeć kolejne Mitsubishi.
U Rocha standard. Praca, dojazdy i brak czasu. Choć ostatnio tego czasu jakby więcej to przeziębienie zabrane od Michasi też dało o sobie znać i Roch zaraz po 2200 grzecznie kładł się do łóżka. Jeśli chodzi o rowerowe sprawy to spokój i cisza. Rower stoi w piwnicy i czeka, że może Roch jeszcze na niego wsiądzie. Jakby pogoda dopisała to czemu nie, przecież dzień nie jest jeszcze aż tak krótki.
I na zakończenie drobna prośba: jest krótka ankieta, w wolnej chwili można kliknąć. To Rochowi pomoże.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz