Wszystkie prognozy pogody, które Roch sprawdzał od początku tygodnia pokazywały, że weekend ma być pogodny. Jednak im bliżej wolnego tym pogoda bardziej się psuła, aż w końcu w sobotę spadł deszcz i zaczął się wiatr. Rocha to jednak nie zraziło bo miał zajęcia. Co prawda basenu nie było bo Michasia ma (miała) zapalenie ucha i o wyjściu z domu nie było mowy. Więc Roch był koniem, układał klocki lego, robił akuku i tysiąc innych rzeczy.
W niedzielę pogoda była zupełnie inna niż w sobotę. Słonecznie, ciepło i tylko ten wiatr. Wiał jak oszalały, ale Roch postanowił, że pójdzie pojeździć. Rano jednak musiał wywiercić kilka dziurek, przenieść kilka szafek i zagipsować kilka innych dziurek, na szczęście cała akcja zakończyła się sukcesem. Po obiedzie Roch wskoczył w obcisłe i poszedł pojeździć.
Wszystko ładnie i pięknie, ale wiatr wiał niemiłosiernie mocno. Co prawda Roch miał chwile z wiatrem w plecy, ale większość czasu wiało mu w twarz. Ale przejechał całe 16 kilometrów więc nie było źle. Jeździł po okolicy, nie wypuszczał się nigdzie daleko, bo wiatr go męczył, a dodatkowo nie chciało mu się bić rekordów kilometrów, choć wystarczyłoby dodatkowe 20 i można by mówić o rekordzie.
Na zakończenie zapis śladu GPS:
Roch pozdrawia Czytelników.
Dodaj komentarz