Tak więc wszystko zaczęło się od tego, że Roch przed pracą musiał iść pilnie po pieczywo bowiem w domu zostały tylko okruchy, a Michasia zaczynała wołać "buła, buła".
— "Samochodem utknę w korkach" – Pomyślał Roch
— "Na nogach trochę to potrwa" – Analizował dalej Roch.
W końcu padło na rower; Roch wskoczył w jeansach na rower i pojechał do piekarni. W każdych innych - niż te rowerowe - spodniach jeździ mu się ciężko, a już w jeansach to w ogóle lepiej nie mówić, Jednak zanim Roch przebrałby się, pojechał, wrócił i ponownie się przebrał to minęłoby pewnie z 30 minut i do pracy Roch przyjechałby mocno spóźniony.
No więc na pierwszy ogień idą wypady z ostatniego tygodnia.
Jak widać na jednym z załączonych śladów pojawił się wypad z pulsometrem. Tak, Roch kupił sobie pulsometr korzystając z okazji, o której poinformował go jeden z zaprzyjaźnionych rowerzystów. Wiadomo, że najlepsze rzeczy rowerowe są w Biedronce i Lidlu, więc Roch nie wahał się podjechać do Biedronki i skorzystać z promocji.
Być może szerszy opis pojawi się za jakiś czas. Jak Roch nabierze sił i przestanie zasypiać tam gdzie się położy lub usiądzie.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz