No i stało się, całkiem niedawno nadszedł Nowy Rok, a z nim kolejne postanowienia noworoczne jednak tym razem Roch postanowił, że nic nie będzie postanawiał, bo i tak się nie sprawdzi, nie wystarczy czasu, albo cokolwiek innego stanie na przeszkodzie. Tak więc Roch zamiast postanawiać, że coś zrobi to postanowił to zrobić. Tak po prostu. Zaczął od tego, że rozebrał choinkę, bo ta kusiła bardzo Stasia, który myślał, że igły się je. Nie pomogło odkurzanie. Tak więc choinka skończyła, a w zasadzie to kończy, w piecu dając cudowny zapach.
Kiedy już Roch odzyskał
"swój kawałek podłogi" to rozłożył trenażer, przyprowadził rower, w międzyczasie Michalina wykręciła
"ważną śrubę" w trenażerze i Roch zamiast chwili spędził nad rozkładaniem dobre 30 minut, grzebiąc, dokręcając i wyzywając pod nosem na chińskie małe rączki, które wymyśliły, że ta nakrętka będzie wielkości atomu. Jakby się dało to pewnie byłaby mniejsza, ale w końcu udało się. Pozostało zamontować prezent, czyli czujnik prędkości i kadencji i można było jechać do... logopedy z Michaliną. Jednak dziś Pani Kasia stwierdziła, że Michalina już nie ma żadnych problemów z mówieniem i były to ostatnie zajęcia.
Po powrocie dzieciory były tak zmęczone, że szybko zjadły kolację, umyły się i poszły spać. I Roch mógł dokończyć dzieło tworzenia
"centralnego systemu pomiarowo-treningowego", zwanego trenażerem. Szybkie parowanie z tabletem i można było zacząć pedałować. Nawet Żonka była pod wrażeniem poziomu technologicznego jaki został zamontowany na rowerze. Przyszła z telefonem i powiedziała:
—
"Sparujmy się" – i podsunęła Rochowi telefon.
Roch ją sparował, opuścił siodełko i patrzył jak telefon agreguje dane spływające z tej technologii. Koniec końców Roch też wsiadł na rower i też trochę popedałował. Może tym razem uda się przepedałować 14 dni tak żeby Rochowi pedałowanie weszło w krew, ale czy będzie nowy Roch? Czas pokaże.
Z innych nowości to nadeszła zima:
Roch pozdrawia Czytelników.
PS.
Dawno Roch nie jeździł, bo zapomniał o śladzie GPS.